czwartek, 28 lutego 2013

Inny punkt widzenia na duchowość


O innym punkcie widzenia na duchowość już było. Ale teraz powinno być raczej o duchowości inaczej.


Rzecz znów dotyczy zacnej strony facebookowej o nazwie: Duchowość | Inny punkt widzenia. Swego czasu, w okolicy wskazanego tu wpisu, zostałem stamtąd usunięty za niedobry wpis. Po jakimś czasie, przypadkowo zbiegającym się z możliwością głosowania na bloga internetowego duchowość.com.pl, zostałem zaproszony do uczestnictwa w dalszych losach tej strony. Ostrzegłem wtedy lojalnie, że pozostałem radykalny w dziedzinie ducha i mogę mieć niewygodne komentarze. Jeden taki spowodował dłuższy dialog z jedną z obrończyń "medytacji chrześciajńskich" czerpiących z nauk św. Jana Kasjana, św. Benedykta, Johna Maina i Laurencea Freemana. Szczegóły na wccm.pl. Jak to w tego typu dialogach, jaki się między nami rozpętał w gorącej duchowej atmosferze, nic z tego nie wyszło. Choć kto to tam wie, przecie z ledwie swego punktu widzenia na to patrzę a nawet u siebie wszystkiego nie ogarniam. Bo kim bym był gdybym ogarniał...

Ostatnimi czasami, jak właśnie zauważyłem, znów nie mogę tam nic pisać, wklejać i komentować. Ale jak to na facebooku, gdzieś w ustawieniach jest tak wykombinowane, że mogę sobie zobaczyć co tam wklejają. Zwłaszcza, że samo mi się na głównej tablicy z aktualnościami pokazało. No i co widzę? Napis: "Psychologowie mówią nam, że każdy w jakimś stopniu zmaga się z niskim wyobrażeniem o samym sobie. Ważniejsze jest uznanie w oczach innych, niż własne poczucie wartości. Od najwcześniejszego dzieciństwa manipuluje się dziećmi tak, aby podporządkowywały się z lęku przed wstydem. Nierzadko oznacza to, że jest to cena, którą trzeba zapłacić, aby otrzymać miłość. " i link do artykułu: "Przywróceni prawdziwym sobie". A w nim dwa tematy wklejone w jednym tekście. Można by odnieść wrażenie, że dotyczą tego samego. Pierwszy dotyczy aspektu psychologicznego. Drugi też dotyczy aspektu psychologicznego, tyle, że ubrany jest w namiastkę duchową. I nie chodzi o to, że mantrowanie jest namiastką duchowości, ale mantra została wykorzystana w niewłaściwy sposób. 

W pierwszym aspekcie opisany jest poważny problem natury psychologicznej. Naprawdę mający wpływ na życie. Zarówno dla tych, którzy o tym wiedzą, jak i dla tych, którzy nie są tego świadomi. Drugi aspekt jest jeszcze gorszy. Chodzi o wyparcie problemu. W przykładzie dobrego działania mantry, opisana jest kobieta, która zamaskowała w sobie problem z sąsiadem. Taki wniosek wyciągnąłem pod wpływem lektury tekstu, może tekst jest zbyt skrótowy. Ciekawe jak sobie wytłumaczy swoje działanie kiedy walnie torebką jakiegoś przypadkowo spotkanego faceta, który będzie podobny do sąsiada. Może wpadnie na pomysł użycia ze dwóch jeszcze mantr, albo poszerzy swoją antyterapię psychologiczną o kilka gadżetów egzotycznych, byle tylko nie ruszyć istoty problemu. 

Tego nie idzie zamantrować, a jeśli idzie to na czas jakiś zaledwie. A jeśli na czas jakiś zaledwie, to naturalnym działaniem będzie zwiększenie dawki. Trzeba będzie więcej mantry, więcej owej "medytacji chrześcijańskiej", ale jednocześnie może się okazać, że mniej psychologii i chrześcijaństwa, które obejdzie się bez mantry i innych wschodnich gadżetów.

Ilustracja pochodzi ze strony 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz