środa, 25 sierpnia 2010

Spokój po chaosie

Jak to zwykle bywa, po wielkim hałasie wokół jakiejś sprawy, przychodzi czas na zdrowy rozsądek i głębszej refleksji. Jak zwykle wtedy, skrajne postawy utrwalają się u skrajnych, a te pośrednie przemieszczają w zależności od napływających refleksji. Zawsze też w takich chwilach warto pamiętać słowa: "ale mocno wierzę w to, że dobrych ludzi jest więcej".

Zawsze to wygląda bardzo podobnie. Najpierw jest sprawa, potem jest odzew, potem hałas, potem zmęczenie, a na końcu dopiero rozwiązanie. Skrajni, wierzący w swoją postawę bez cienia wątpliwości uznają, że rozwiązanie jest zgodne z ich oczekiwaniami. Część zastanowi się nad tym co miało miejsce. Zdecydowana większość nie zrozumie co miało miejsce, nawet jeśli w tym uczestniczyła, czy była w jakiś sposób zaangażowana. Zwykły życia bieg.

Najgorsze się dzieje, jeżeli ktoś widzi w taki hałasie interes. Będzie go przedłużał i robił wszystko by trwał, był donośny. Im dłużej trwa hałas, tym dłużej trwa zmęczenie. Im dłużej trwa zmęczenie, tym trudniej o refleksję. A co za tym idzie - zdrowy rozsądek. Ci, którym zależało na hałasie, musieli "zwerbować" do tego jakichś ludzi. Często określone grupy. Można po tym, między innymi, rozpoznać jakie wartości niosą ze sobą potrzebujący hałasu. Zmęczenie jest więc potrzebne by to zatuszować. Poza tym, jeżeli ktoś staną w takiej chwili po złej stronie - nie tej, której chciałby naprawdę, tak z serca i duszy, tylko dał się akurat wkręcić - będzie to w sobie wypierał. Bardzo pomocne jest wtedy, żeby ci od hałasu pomogli im to racjonalizować właściwie. Używa się do tego dokładnie tych samych argumentów, które pomagają w powrocie do zachowań zdroworozsądkowych, tylko, że odwrotnie. Bardzo sprytna technika. Ofiary często popadają w takie myślenie, że w zasadzie dyskusja nie ma sensu, bo każdy ma swoją rację, albo, że druga strona jest nieprzejednana, ponieważ jest np. z betonu. Ofiary nie rozumieją, że stoją na straży właśnie betonu i kogoś, kto uznaje swoją rację, ponad racje innych, a nie na równi i  z szacunkiem.


Konsekwencja, jak świat światem, od zawsze jest taka sama. Generalnie zwycięża dobro i nigdy nie było inaczej. Gdyby było inaczej, już by nas, ludzi, tutaj nie było.

Posłużę, moim zdaniem najlepszym przykładem, krzyżem, który wywołał ostatnio sporo hałasu.

Wielu ludzi uważa, że "obrońcy krzyża" to nawiedzeni radykałowie, ortodoksi, niemal terroryści. Zakłócali spokojne życie Warszawiaków, a nawet wszystkich Polaków i co gorsza, wystawiali złe świadectwo naszemu krajowi. A co robią Włosi broniąc krzyża w szkołach? Bronią ustawy, którą wprowadził jeszcze Mussolini, że w każdej włoskiej szkole krzyż ma być i basta. Nawet jeśli to szkoła muzułmańska. A co zrobili Niemcy w obronie krzyża? Protestują, że ministrem spraw socjalnych i rodzinnych została muzułmanka, która wcześniej zdążyła powiedzieć, że w szkołach krzyży nie powinno być. To wszystko, mniej więcej, w tym samym czasie. Więc kto wystawia złe świadectwo? Kto zakłócał spokój? Kilkadziesiąt modlących się na głos ludzi? Komu ten spokój zakłócali, chciałoby się zapytać pod kątem religii ;-) Może szamanowi, który odczynia uroki w Warszawie za pieniądze z budżetu miasta. To dopiero świadectwo oświeceniowe p. Prezydent HGW, które niesie w świat.

Konsekwencja takiego hałasu wokół tego krzyża widać w kraju. Gdzieś podpalono krzyż, gdzieś odcięto i wyrzucono w krzaki. Jakie to budzi refleksje? O tolerancji? O światopoglądowym neutraliźmie? O wolności wyznań? O prawie do życia w zgodzie z wyznawanymi wartościami?

Nie twierdzę, że myślenie nie boli. Za dowód przyjmuję mimikę jaka kształtuje się na twarzach zamyślonych ludzi. Można się nawet spotkać z agresją kiedy namawia się kogoś do przemyślenia jakiegoś problemu, przyczyny jego powstania. Przecież w sprawie krzyża sporo ludzi już by chciało mieć spokój, czyli ciszę. Myślenie, a zwłaszcza posługiwanie się zdrowym rozsądkiem, należy do zdecydowanej mniejszości populacji. Ale chciałbym zwrócić uwagę, że to nie jest zamknięta i wyizolowana grupa ludzi. Warto dołączać do ludzi myślących, a zwłaszcza posługujących się zdrowym rozsądkiem. Życie staje się prostsze i pozbawione niepotrzebnych napięć i hałasu.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Sens cierpienia

Przeczytałem sobie właśnie refleksję na dziś i naszła mnie pewna myśl.

Jeżeli "trudno przekonać kogoś w chwili cierpienia, że to, czego doświadcza to wyraz miłości Boga", to może Ci wszyscy, którzy wyrzekają się swojej religijności zwyczajnie teraz cierpią. O głodzie duchowych doznań nawet nie próbuję wątpić. Na tym bazują wszelkiej maści okultyści i ezoterycy, wciągając wygłodzonych, poprzez różnego rodzaju inicjacje, coraz głębiej w swoje zabobony i oszustwa.

Pomyślałem sobie, że ci wszyscy ludzie głoszący o takich wspaniałych doznaniach, tak naprawdę niczego takiego nie przeżywają. Wszystkie ich odczucia są produkowane przez ich mózgi i wszelkie mechanizmy ułatwiające samozakłamanie i nie mają miejsca w prawdziwej rzeczywistości, jaka ich otacza. Po katolicku należało by to określić słowem - błądzą.

Jednak chciałbym tu skupić się na procesie samookłamywania i z innego duchowego doświadczenia mojego życia. Najbardziej obrazowo przemawia tu do mnie mechanizm wykorzystywany przez ofiarę uzależnienia. Wyobraźmy sobie alkoholika w najgorszym wydaniu. Takim ze stereotypów myślowych, zabobonów na temat tej choroby. Skończony człowiek, totalnie zaniedbany, żyjący jak szczur, a jednak wystarczy trochę alkoholu i staje się szczęśliwy. Odwoływanie się do jego zdrowego rozsądku spełznie na niczym. Wielu tego próbuje, najczęściej dla samousprawiedliwienia, bo wie, że nie przynosi to żadnego efektu, a jednak wciąż powraca z tymi swoimi argumentami. Tak naprawdę powoduje jedynie większe zagubienie u chorego i silniejszą potrzebę ucieczki od prawdy w jedyny sobie znany sposób, czyli w alkohol. Takich troskliwych cechują więc dwa motywy działania. Albo nie są świadomi efektów swojego oddziaływania, albo w upadlaniu alkoholika mają jakiś osobisty interes. Nazywa się ich współuzależnionymi.

Piszę o tym, bo zastanawiam co mną kieruje w dzisiejszej refleksji.

Ten mechanizm u uzależnionych nazywa się "systemem iluzji i zaprzeczeń". Uzależniony wykorzystuje go do kontynuowania uzależnienia. Alkoholik pije mimo szkód, ale MUSI czuć się z tym dobrze. Każdemu z nas zależy na tym, by czuć się dobrze. Samopoczucie generuje się w mózgu. To jakieś procesy chemiczne. Uzależnienie od alkoholu też jest uzależnieniem od substancji chemicznej. Dlatego alkohol pomaga przekłamać doznania, które towarzyszą alkoholikowi. Jednak nikt nie lubi być PRZYMUSZANY. Alkoholik też, a może nawet zwłaszcza. Im bardziej czuje się przymuszany do picia, tym bardziej zakłamuje swoje doznania. To działa podobnie jak okultystyczne inicjacje. Powoli i niedostrzegalnie. Można by to zobrazować określeniem "rozpuszczanie". Zdroworozsądkowe argumenty są powoli i niedostrzegalnie rozpuszczane.

Pewnego dnia okazałem się gotowy do przyjęcia tej wiedzy. Sam z siebie nie potrafiłbym jej wydobyć i żaden uzależniony człowiek tego nie potrafi. Nie można mu wierzyć. Stracił zdrowy rozsądek. Tego nie odzyskuje się z dnia na dzień, skoro zatracało się latami. Potrzebny jest wysiłek i wsparcie innych, którzy wiedzą co się stało i jak. Inaczej to dalszy ciąg oszustwa.

Myślimy własnym mózgiem, a on zarządza naszym poczuciem zaufania. To tak jakby politycy zajmowali stanowisko we własnej sprawie, jak np. w aferze hazardowej. PO osądzało, czy PO robi złą robotę. Wynik jest oczywisty. Alkoholik również nie potrafi zdobyć się na obiektywność wobec samego siebie.

75 lat temu kilku alkoholik złamało mit na temat przymusu picia przez alkoholików. Dowiedli, że utrata zdrowego rozsądku może być świetnym przyczynkiem do odzyskania go. Samozakłamanie wykorzystywane w uzależnieniu, świetnym narzędziem do odkłamania. Oba te procesy owocują, przede wszystkim, rozeznaniem w procesie zatraty. Łatwo więc zauważyć, że kolejny raz schodzi się na manowce. To się nazywa powrotem do zdrowia. Większości alkoholików wcale nie podoba się powrót do zdrowia. To bardzo odpowiedzialna postawa, a alkoholizm jest symptomem nie radzenia sobie z wyzwaniami normalnego i opartego na prawdzie, życia. Można tu stwierdzić, że alkoholik, który chce żyć zdrowym życiem, ma większe wyzwanie od pozostałych ludzi. Zwiększona dyscyplina nikomu przecież nie wychodzi na złe. To w zasadzie walor, ale bardzo niedoceniany w tym środowisku.

Jeżeli istniało by takie stopniowanie, to można by powiedzieć, że ogół społeczeństwa jest trzeźwa, a trzeźwi alkoholicy są trzeźwiejsi. Ale oczywiście nie istnieje takie stopniowanie. Trzeźwi alkoholicy dołączają do ogółu społeczeństwa i są zwykłymi ludzi, ze zwykłymi problemami i radościami. Może determinowani wdzięcznością trochę mocniej ją wyrażają. W końcu alkoholizm jest śmiertelny, a Ci przeżyli.

Piszę o alkoholizmie, bo ładnie mi obrazuje sens cierpienia. Zatrata jaką sobie serwuje człowiek uzależniony, powoduje swoiste docenienie odzyskanych możliwości.

A miało być tylko o mechanizmie wchodzenia w nałóg. A wyszła lekcja o alkoholizmie. Nałogowcami nie stają się ludzie szczęśliwi. To zawsze są takie osoby, które poszukują szczęścia. Jak każdy. Znajdują drogę na skróty i nie od razu widać, że to ślepa uliczka.

Osoby, które poznałem podczas swoich eksperymentów z duchowością, parające się ezoteryką i okultyzmem, też nie były szczęśliwe. Poszukiwały szczęścia. Uległy iluzji łatwiejszej drogi do osiągnięcia wysokich stanów duchowych. Żeby utwierdzić się w słuszności kalają dobre imię kościoła rozprzestrzeniając niesprawdzone informacje. Alkoholik też kłamie na potrzeby uzależnienia. MUSZĄ tak postępować. MUSZĄ widzieć w kościele zło, żeby w swoim postępowaniu widzieć dobre owoce. Nie wiedzą już, że budowanie systemu wartości na negacji innych, a nie na rozwoju własnych, to droga donikąd. Zatracili zdrowy rozsądek i potrzebują jakiegoś konkretnego wstrząsu duchowego, podobnie jak alkoholicy, by się przebudzić.

Przebudzenie takie to ogromna wartość. To jak dotknięcie przez Boga. Jednak nie ma na co liczyć, większość umiera otumaniona. Może więc warto sięgnąć do mądrości płynącej z 12 Kroków AA i w tej dziedzinie życia. Cierpienie innych ludzi może przyczynić się wzrostu wrażliwości, potrzeby współczucia i umiejętności zaradzenia. Cierpienie rozumiane na sposób Chrześcijański to wartość, która ma istotne znaczenie dla życia własnego i dla życia społecznego. Nie wszyscy chcą cierpieć. Nie rozumiejąc wartości cierpienia, szukają drogi na skróty...

czwartek, 19 sierpnia 2010

Podręczniki drożeją? e-Podręczniki nie drożeją

Z roku na rok podręczniki drożeją i drożeją, a rodzice są skazani na polowanie na używane komplety. Na domiar tego okazuje się, że z ustawy o systemie oświaty zniknął przepis gwarantujący, że nie będą musieli co roku kupować nowych podręczników.

To oznacza, że w tym roku podręczniki będą najdroższe (sic!) i znowu trzeba będzie wydać 300–700 złotych na nowe komplety podręczników!

Wychodząc na przeciw rodzicom oraz młodzieży gimnazjalnej i licealnej, w naszym Kiosku Partnerskim JarasEla wprowadziliśmy do całej oferty tanie i bardzo efektywne zestawy e-podręczników w mp3.

Dlaczego warto zakupić komplet cyfrowych podręczników w naszym Kiosku Partnerskim JarasEla? Poniżej przedstawiamy najważniejsze zalety:

    * Duża oszczędność pieniędzy: pełny zestaw do historii, biologii i języka Polskiego to koszt aż 577,1 zł. W naszym Kiosku Partnerskim JarasEla to koszt 75% niższy tj. 145 złotych. 432 zł mniej!
    * Oszczędność czasu: podręczniki są w formie cyfrowej do pobrania z naszego serwera, od razu po opłaceniu zamówienia, więc nie musisz chodzić po księgarniach i stać w długich kolejkach. U nas ściągasz pliki w kilka chwil.
    * Nasz Kiosk Partnerski JarasEla zawsze gwarantuje: satysfakcję i zwrot pieniędzy w razie niezadowolenia i brak kosztów wysyłki!
    * Mobilność: Nowoczesne podręczniki w mp3 można wgrać na każde urządzenie wspierające ten format, czyli tysiące telefonów komórkowych, odtwarzaczy mp3 itp. Już nie trzeba nosić zbędnych kilogramów na plecach. Nasze pliki nie ważą ani kilograma ;)

Oczywiście nie polecamy używania podręczników do ściągania na sprawdzianach ;)

Przekonaj się, że warto inwestować w wiedzę razem z nami. Z ofertą oraz opiniami klientów możesz zapoznać się na stronie http://jarasela.nextore.pl/epodreczniki.xml



czwartek, 12 sierpnia 2010

Antychrześcijańskie przesłania Obcych

Ideologia UFO w walce z chrześcijaństwem na podstawie książki ks. A. Posackiego "Psychologia i New Age"

Zjawisko UFO jest złożone i niewytłumaczalne, ponieważ łatwo sie wchodzi na obszar metafizyki.

Przekonanie o istnieniu cywilizacji pozaziemskich, kosmicznych, rodzi się z faktów rzeczywistych lub nierzeczywistych obserwacji UFO, a także faktycznych czy rzekomych spotkań z Kosmitami. Na bazie owej parafizycznej faktografii rodzą się także spekulacje archeologiczno-historyczne. Czasami do twierdzenia o istnieniu cywilizacji pozaziemskich dochodzi się obserwując z podziwem osiągnięcia dawnych, niekiedy wymarłych już cywilizacji. Argumentuje się np., że cywilizacja sumeryjska nie mogła osiągnąć tak wysokiego rozwoju (zwłaszcza w astronomii) bez pomocy z zewnątrz. W tym kontekście pojawiła się nowa nauka, zwana paleoastronautyką , która zajmuje się badaniem, udowadnianiem i rekonstruowaniem pobytu, kontaktu, czy ingerencji UFO na planecie Ziemia. Podobne spekulacje dotyczą jednak nie tylko wcześniejszych, odwiecznych spotkań z Kosmitami, ale także ich ingerencji w budowanie, a nawet stwarzanie ludzkiej cywilizacji, a co za tym idzie - także religii.

Ten ostatni wniosek jest tyleż pochopny, co niebezpieczny. Chodzi tu o bezzasadne posługiwanie się kluczem ufologicznym przy interpretacji całej historii religii oraz odczytywaniu starożytnych pism i mitologii, które są w takim przypadku uważane za zniekształcone opowiadania o odwiedzinach Kosmitów (np. biblijna wizja Ezechiela opisywała statek kosmiczny, gwiazda betlejemska to latający pojazd, aniołowie to kosmici).

Erich von Daniken zebrał pokaźną dokumentację, by potwierdzić teorię na temat bogów-astronautów i hipotezę na temat rzekomych wizyt, z jakimi Obcy nawiedzali naszych przodków (Wspomnienia z przyszłości). Zakłada on, że istoty pozaziemskie od niepamiętnych czasów wielokrotnie odwiedzały Ziemię, "aby popchnąć naprzód ewolucję człowieka".

Kontynuacja ideologii czy swoistej religii Danikena jest misja nowego "proroka" Raela (Claude'a Vorilhona), który zakłada własną sektę (1974, Ruch Raeliański). "W 1973 roku młody dziennikarz Rael otrzymał przesłanie  dla całej ludzkości od przedstawiciela cywilizacji pozaziemskiej. (...) wszelkie formy życia na Ziemi wraz z człowiekiem zostały naukowo stworzone przez Kosmitów za pomocą inżynierii genetycznej (synteza DNA). To oni zapoczątkowali wszystkie istniejące religie. W Biblii nazywani są ELOHIM(...), pragną skontaktować się z cywilizacją ziemską. Do tego celu niezbędna jest wzniesiona przez Ziemian ambasada. Czy jesteśmy gotowi na ich powrót? Ten przekaz nadziei, który spowoduje bezprecedensowy przewrót w naszym społeczeństwie, jest ośmieszany i atakowany przez autorytety polityczne oraz religijne pragnące utrzymać ludzi w niewiedzy".

Zwolennicy teorii C. Vorilhona uważają siebie za wyznawców "naukowej religii" III tysiąclecia. W doktrynach ruchów religijnych o charakterze apokaliptycznym, Kosmici bywają traktowani jako szansa ocalenia z zagrażającej Ziemi katastrofy i/lub wspięcia się na "wyższy poziom" egzystencji czy świadomości.

Zaczęła się więc rodzić nowa wrażliwość, która z przesłania Obcych uczyniła później ideę przewodnią wielu ruchów religijnych. Pierwsze zorganizowane grupy zwolenników istnienia UFO powstawały w latach 50 i 60 XX w., w latach 70 przekształciły się w kult UFO. Kosmitów wyposaża się w boskie prerogatywy i uznaje za twórców ludzkości. W doktrynach ruchów ruchów ufologicznych, oprócz wiary w istnienie obcej cywilizacji i powszechnego oczekiwania na przybycie kosmitów, częste jest przeświadczenie, że tylko wybrani mogą dostąpić komunikacji z kosmitami. Ich przybycie na Ziemię bywa często obwarowane wieloma warunkami wstępnymi.

Cywilizacje pozaziemskie i ich mieszkańcy prezentują - w odbiorze rozmaitych grup ufologicznych tego typu - specyficzne cechy. Obcy prezentują się więc jako opatrznościowi opiekunowie ludzkości, nowi mesjasze, którzy ingerują w życie człowieka po to, by przestrzec go przed niebezpieczeństwem lub przygotować do wejścia na "wyższy poziom" duchowości. W kilku skrajnych przypadkach przejście do "wyższego poziomu" prowadziło poprzez śmierć samobójczą. Są to wyraźnie złe owoce.

Zły duch jako "Anioł światłości" ukrywa swoje oblicze (2Kor 11, 14), ale poznajemy go właśnie po owocach. Jezus Chrystus, ostrzegając przed fałszywymi prorokami podaje kryteria rozeznania duchowego. "Nie może dobre drzewo wydać złych owoców, ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po owocach" (Mt 7, 15-20).

Aby zwieść ludzi, istoty o mocach mistycznych, usiłują jednak ich wcześniej przygotować, rozmontowując ich światopogląd oraz sumienia. Indoktrynują ich duchową filozofią czy wizją religijną, opartą na kosmiczne ewolucji świadomości oraz bezosobowym pojęciu absolutu. Czy będą to więc realni Humanoidzi, którzy odwiedzają ludzi w pojazdach kosmicznych czy też po prostu demony; jedni i drudzy odwodzą ludzi od prawdziwej religii i prawdziwej drogi zbawienia.

Obcy wygłaszają wyrafinowane mowy i skomplikowane przesłania. Można je opisać i ocenić. Są to orędzia światopoglądowe: filozoficzne, a także teologiczne, które przypominają zasadniczo przesłanie otrzymywane w doświadczeniu channelingu. O dziwo chodzi tu zasadniczo o światopogląd New Age lub uproszczony światopogląd orientalny np. wedyjski czy buddyjski. Istotne elementy tego światopoglądu były już propagowane przez tradycję okultystyczną masonerii oraz teozofii H. Bławatskiej, którą inspirował się Daniken.

Z wielu komunikatów otrzymywanych drogą channelingu, który jest modlitwą New Age, wyłania się antychrześcijańska filozofia czy też teologia. Należy zastąpić Boga osobowego odległym, abstrakcyjnym pojęciem Najwyższego jako "Tego, o którym nie da się powiedzieć". Jednym więc z podstawowych skutków, jakie zjawisko UFO wywiera na osoby, które traktują je poważnie, jest zniszczenie ich zachodniego, naukowego obrazu rzeczywistości. Ale także zniszczenie kultu osobowego Boga, szczególnie w wydaniu chrześcijańskim. Liczne znane już komunikaty UFO, zawierające materiał teologiczny, rozpowszechniają często bezosobowe bądź panteistyczne zrozumienie Boga, a niektóre bezpośrednio atakują podstawy określonych "religii oddania", zwłaszcza chrześcijaństwa.

Formą odrzucenia chrześcijaństwa jest jego przedefiniowanie właśnie w synkretyzmie religijnym, który jest zarówno pomieszaniem intelektualnym pojęć, jak i religijną profanacją. Sekty religijne zainspirowane UFO głoszą często religijny synkretyzm, w sensie pseudosyntezy znanych ludzkości wielkich religii.

Erich von Daniken krytykując czy przedefiniowując religię judeochrześcijańską a także inne religie (perskie, babilońskie, indyjskie) stwarza własną. W odróżnieniu jednak od większości gnostyków, nie przypisuje sobie jakiegoś objawienia czy iluminacji, ale twierdzi, iż Prawdę poznał racjonalnym rozumowaniem. Chętnie odwołuje się on do gnostyków z czasów wczesnego chrześcijaństwa, do apokryfów, zwłaszcza Księgi Henocha a także do kabały i alchemii, np. do Paracelsusa. Na objawienia uznane przez Kościół katolicki patrzy bardzo krytycznie, natomiast z zachwytem odnosi się do objawień założyciela mormonów, Josepha Smitha, czy twórczyni teozofii, Heleny Bławatskiej, czczącej w swoisty sposób Lucyfera. Jest to forma ciemnego synkretyzmu, typowego dla okultystycznych ideologii.

Także Rael głosi synkretyzm od momentu, gdy w 1973r. przybysze z kosmosu skontaktowali się z nim nadając mu imię Rael. Z przesłania Raela dowiadujemy się, iż "wszystkie stare pisma religijne oraz legendy relacjonują ich pobyt na naszej planecie

Tak właśnie funkcjonuje mechanizm duchowego zwodzenia lub "pułapki duchowej", której niebezpieczne skutki-owoce bywają skrywane do samego końca. Za wzniosłymi i "pozytywnymi" orędziami kryje się bowiem realna siła nieznanego pochodzenia, która ukrywa swoje zamiary. "Owocem" spotkania z Obcymi jest podejrzana i nagła przemiana światopoglądowa oraz niebezpieczna inicjacja parareligijna, pseudoreligijna, okultystyczna czy spirytystyczna. Należy też wspomnieć o innych - towarzyszących temu - "owocach" jak dziwne zmiany w osobowości, zamęt i dezorientacja, lęk i chaos, tajemnicze znaki i okaleczenia na ciele. Od jakiego ducha to pochodzi? Na pewno nie od dobrego, nawet jeśli byłoby to czynione rękami Kosmitów, istniejących realnie.

Badania socjologiczne nie potwierdzają hipotezy, że w UFO wierzą głównie osobnicy chorzy, nieszczęśliwi, skłonni do myślenia w prymitywnych kategoriach, znajdujący się na marginesie społecznym, odrzucający społeczństwo czy podkreślający alienację przez obnoszenie się z ekstrawaganckimi poglądami. Potwierdzona została natomiast hipoteza, że osoby wierzące w UFO interesują się jednocześnie innymi "alternatywnymi rzeczywistościami" jak np. astrologia czy - generalnie - okultyzm. Wykazano też, że osoby maltretowane w dziecieństwie i z tej racji mające skłonność do dysocjacji psychicznej, mają większą skłonność do uznawania rzeczywistości UFO.

Badania nad zjawiskami UFO, które są więc czymś więcej, niż tylko zaburzeniem psychopatologicznym, wykluczone przez wielu wybitnych psychiatrów, mogą być matrycą także dla badań demonologicznych oraz punktem odniesienia dla duszpasterstwa osób zniewolonych przez okultyzm.



Na podstawie książki ks. A. Posackiego 

wtorek, 10 sierpnia 2010

Obama, Putin i Kaczyński

Obama, Putin i Kaczyński wylądowali na bezludnej wyspie. Nagle staneli naprzeciw kohorcie dzikich wojowników.

W ucieczce wpadł Obama na pomysł aby ich zatrzymać. Wyciągnął książeczkę czekową i wypisał czek na 5 milionów Euro. Miejscowi przeczytali i po chwili podarli ruszając w dalszy pościg.

Po pewnym czasie spróbował Putin, wyjął książeczkę czekową, wypisał czek na 10 milionów Euro i położył na ścieżce. Jak prześladowcy dobiegli do miejsca na którym leżał czek, podnieśli go z ziemi, dłuższą chwile podyskutowali i podarli go na strzępy rzucając się w dalszą pogoń.

Po dłuższej chwili biegu wyjął Kaczyński jakąś kartkę i coś na niej napisał a następnie położył na ziemi. Jak miejscowi dopadli do tego miejsca, podnieśli kartkę, przeczytali i w popłochu uciekli.

Obama i Putin byli bardzo wdzięczni za uratowanie, ale i ciekawi co spowodowało taka reakcję. Kaczyński napisał: „Szanowni Tubylcy, jeśli będziecie tak dalej galopować, to niedługo dotrzecie do Ruskiej Budy”.

Odległe światy

Odległe światy

Autorem artykułu jest jaras jarty
nie wszystko co uznane ze powszechnie wiadome jest prawdą i odpowiada rzeczywistości

O miejsce Ziemi w kosmosie toczą się spory od dawien dawna. Kiedyś królował pogląd Ptolemeusza o tym, że Ziemia stanowi centrum kosmosu. Skoro człowiek jest panem stworzenia to nie mogło być inaczej. Pogląd ten przetrwał aż do średniowiecza. Okrycia Kopernika niewiele zmieniły. Środek Świata przeniósł się na Układ Słoneczny. Wyjątkowy z racji istnienia ludzkości.

Dopiero początki XX w. przyniosły gruntowne zmiany. Oficjalnie pożegnano się z wyjątkowością naszego miejsca we wszechświecie. Dzięki temu już ani Ziemia, ani Słońce, ani nawet Galaktyka, do której przynależymy nie stanowią żadnego Centrum Wszechświata. To pozwoliło na kolejny pogląd. Skoro nie jesteśmy tacy wyjątkowi w Kosmosie, to czy we Wszechświecie nie istnieją inne zamieszkane Światy?

Wiemy i istnieniu ponad 150 globów, krążących wokół swoich gwiazd, podobnych naszemu Słońcu. Problem w tym, że na dzień dzisiejszy możemy widzieć jedynie giganty wielkości naszego Jowisza lub większe. Nie znamy planet podobnych Ziemi, możemy jedynie domyślać się ich istnienia. Takie giganty nie nadają się jednak do życia jakie znamy.

Odkrywca jednej z najbardziej podobnych Ziemi planet w odległym kosmosie, Andrzej Udalski, twierdzi, że jest całkiem prawdopodobne znalezienie takiej planety, która obiegałaby swą gwiazdę po orbicie na tyle odległej, by uniknąć żaru, i na tyle bliskiej, by życie nie zamarzło tam na kość...

moja mała strefa tajemnic
---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Oświadczenie obrońcow krzyża

Warszawa 04.08.2010


Krzyż przed Pałacem Prezydenckim został ustawiony, aby łączyć Polaków gromadzących się w dniach żałoby po tragicznej katastrofie. Chociaż został tam umieszczony przez harcerzy, to setki tysięcy rodaków przybywających pod Pałac Prezydencki uczyniły go niejako własnością całego Narodu.

Czuwamy pod tym Krzyżem, ponieważ jest znakiem naszej wiary, a ponadto stał się tymczasowym upamiętnieniem 96 naszych tragicznie zmarłych rodaków. Jest on także pamiątką dni narodowego poruszenia. Dla wielu z nas stał się znakiem sprzeciwu wobec stosunku władz do sprawy katastrofy i skandalicznie prowadzonego śledztwa. Apelujemy o godne i trwałe upamiętnienie ofiar oraz domagamy się wyjaśnienia przyczyn i okoliczności katastrofy. Jesteśmy to winni ofiarom tragedii, ich rodzinom i całej Polsce.

Przychodziliśmy pod Krzyż, również po to, aby zanieść tam nasze obawy i troskę o Polskę, nasz sprzeciw wobec przejawów upadku życia politycznego. Krzyż przypomina nam o Ofierze Chrystusa i uczy także ofiarności i służby zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym, gdzie polityka jest wyrazem troski o dobro wspólne.

Ubolewamy że pod pozorem kompromisu realizuje się polityczną awanturę sprowokowaną przez Gazetę Wyborczą i prezydenta elekta.

Protestujemy przeciw wikłaniu w spór o Krzyż młodych, niepełnoletnich harcerzy oraz narażaniu kapłanów na udział w akcjach z udziałem oddziałów policji .

Jako prowokację odbieramy zaostrzanie środków prewencji przy jednoczesnym niekonkretnym i mętnym oświadczeniu kancelarii i kurii, w którym nadal brak stanowczej deklaracji ustanowienia w miejscu Krzyża trwałego znaku upamiętnienia ofiar katastrofy. Wobec tego odpowiedzialność za rozwój wypadków ponosi wyłącznie kancelaria prezydenta.


Podpisali:

Włodzimierz Bajak
Mariusz Bulski
Adam Domański
Paweł Hermanowski
Elżbieta Hurman
Dariusz Komorowski
Artur Konowrocki
Krzysztof Plewka
Bogumiła Śliwka
Dariusz Wernicki

niedziela, 8 sierpnia 2010

Zagadka dla myślących

To kto jest wreszcie liberałem a kto nim nie jest? Zagadka dla MYŚLĄCYCH

"Liberałowie" z PO:
1. Wzrost akcyzy na sprowadzane samochody
2. Wzrost akcyzy na węgiel i koks
3. Wzrost akcyzy na oleje opałowe
4. Wzrost akcyzy na gaz ziemny opałowy i pozostałe paliwa gazowe opałowe
5. Wzrost akcyzy na papierosy
6. Likwidacja zwolnienia VAT na zakup aut z kratką
7. Wzrost podatków od środków transportowych
8. Wzrost podatków gruntowych związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą, zbiornikami wodnymi i retencyjnymi, budynkami mieszkalnymi itp.
9. Wzrost zatrudnienia w administracji publicznej o 30 000 etatów !!!
10. Wzrost gospodarczy: 2008- 5,0%; 2009- 1,8%; 2010- ?
11. Przedstawiona podwyżka podatku VAT o 1pkt czyli 4,55%.

"Socjaliści" z PiS:
1. Wprowadzenie dwóch stawek w podatku PiT – 18 i 32% zamiast obowiązujących trzech stawek- 19, 30 i 40%
2. Likwidacja podatku od spadków i darowizn.
3. Możliwość odliczenia pełnej kwoty podatku VAT przy zakupie samochodów w celach służbowych.
4. Zwolnienie małych firm z obowiązku instalowania kas fiskalnych.
5. Obniżenie składki rentowej.
6. Zniesienie akcyzy na kosmetyki.
7. Ułatwienia w przekazywaniu 1% podatku na organizacje pożytku publicznego.
8. Zatrzymanie wzrostu zatrudnienia w administracji publicznej
9. Wzrost gospodarczy: 2005- 3,3%; 2006- 6,2%; 2007- 6,7%

środa, 4 sierpnia 2010

w sprawie krzyża

Jeszcze wczoraj byłem przekonany, że Kościół, swoją ingerencją w sprawy krzyża na placu przed Pałacem Prezydenckim, ratuje wizerunek Polski w oczach świata.

Zdaje się, że nie wszystko jednak przemyślałem, albo co nieco zapomniałem. "Obrońcy krzyża" otworzyli mi oczy. Ktoś najwyraźniej czuwa nad moim trzeźwym osądem rzeczywistości.

Rzeczywistość to coś takiego, do czego JA mam się ugiąć lub mogę sobie podskakiwać. Można to zobrazować moją osobista walką na ringu z zawodowym bokserem. Może parę razy się biłem, może jak na swoje gabaryty mam "parę", może i dałbym radę ...do pierwszego ciosu. No może czasem któregoś. Generalnie powali mnie zawsze i albo schodzę z ringu, albo narażam się na masakrę i wszelkie związane z nią konsekwencje i powikłania.

Dzisiaj widzę jak mądre głowy w telewizorni mówią o porażce demokracji, jak się żalą, że nie stało sie wedle ich życzenia, czy, jak najbardziej we własnym mniemaniu, słusznie. Oj, jak to wszystko przez tych drugich, jadowitych i złych. Oj, jak to ktoś inny powinienem umiejętnie rozwiązać sprawę, bo jak nie rozwiązał, to właśnie ich wina i w ogóle ich sprawa.

No to ja się cieszę na taki widok. Niewykształcony, nieznany, a mądrzejszy. I co gorsza, nie przemawia przeze pycha, tylko to doświadczenie z ringiem. Ja już zszedłem.

Wczoraj musiałem skłonić głowę. Umiem to robić bez poczucia straty, a wręcz ze świadomością zysku. Do tej pory jednak to we mnie gra. No bo co tam się właściwie stało?

Zwyciężyła prawda i dobro. Jednym słowem Wolność.

Ten krzyż staną tam nie dlatego, że mi, Komorowskiemu, Kaczyńskiemu, czy komukolwiek tak się uwidziało. Ten krzyż staną w miejscu w którym dokonywało się coś Świętego i staną nie tylko dla upamiętnienia tych niezwykłych wydarzeń, ale dla podkreślenia tej Świętości. Przecież jesteśmy chrześcijanami i to chrześcijańskie wartości zagnały tam miliony Polaków, oddać hołd ludziom, którzy zginęli, a nie musieli, w naszej Polskiej sprawie. Dlatego właśnie Krzyż.

Krzyż, symbolicznie podkreślający niezwykłość tych wydarzeń sprzed zaledwie, jeszcze, trzech miesięcy. Niesymbolicznie ma podkreślić chwałę tych wydarzeń coś trwałego. Wtedy krzyż ma zniknąć sprzed Pałacu. Dlaczego, po co, ten symboliczny znak był tak wczoraj broniony? To wyraźny znak na temat wiarygodności naszych polityków. Oni tez zobowiązani są przyjąć na siebie "wielkie rekolekcje narodowe", jakie następują od chwili katastrofy smoleńskiej. Albo odpadną.

Przecież tu nie chodzi o krzyż, dwie belki. Chodzi o to co tam się stało po 10 kwietnia. Tego bronią Obrońcy Krzyża. A co tam się stało? Otóż okazało się, że politycy i media nie mają ani ostatniego, ani najważniejszego głosu w jakiejkolwiek sprawie dotyczącej nas Polaków i Polski w ogóle. Okazało się, że nie musimy się poddawać manipulacji, nie jesteśmy na nią skazani. Możemy mieć swoje zdanie w przestrzeni publicznej i państwa, i możemy je wyrażać. A jeżeli możemy, to mamy to robić.

Teraz tylko wystarczy słuchać dla kogo to była porażka, dla kogo to powinna być sprawa daleka od państwa, czyli od nas, a dla kogo to była nasza sprawa do rozwiązania przez nas - Polaków.








Było ciemno więc niewiele co widziałam
I pamiętam też niewiele
Było ciemno wiem że z pochyloną głową stałam
tak jak stoi się w Kościele
A więc stałam nie widziałam było ciemno lecz słyszyłam
Wciąż... ten głos ten głos ten głos ten głos...

Podejdź bliżej więc podeszłam
Jak skruszony obywatel do przedstawiciela władzy
Podejdź bliżej już wiedziałam
Że ucieczka błyskawiczna tu niczemu nie zaradzi
Więc podeszłam posłuchałam było ciemno lecz słyszałam
Wciąż... ten głos ten głos ten głos ten głos...

To nie wróg był bo głos cichy i subtelny
Ale polski i nieskazitelny
To nie wróg był ten by zaraz mnie zapytał
Czy mój światapogląd celny
Więc to nie był wróg na pewno bo nad głową tuż nade mną
Usłyszałam... ten głos ten głos ten głos ten głos...

Ty to masz szczęście
Że w tym momencie
Żyć ci przyszło
W kraju nad Wisłą
Ty to masz szczęście
Twój kraj szczęśliwy
Piękny prawdziwy
Ludzie uczynni
W sercach niewinni
Twój kraj szczęśliwy

Było ciemno więc nie mogłam stwierdzić
Komu pomyliły się epoki lub stulecia
Było ciemno może to Mickiewicz jaki
Bo tak zgrabnie romantyczną wiarę krzesał
Trochę niezorientowany bo w tym kraju tak kochanym
Dawno nie był już widziany

Może Norwid bo coś plótł
Że łza gdzie znad planety spada i groby przecieka
Ale skądby skądby wiedział
Że na jego słowa ktoś tu jeszcze może czekać?
Teraz w modzie nie Norwidy filozofio-okryjbidy
Więc czyj... ten głos ten głos ten głos ten głos...

Było ciemno sama nie wiem
Jak do domu wprost doszłam i do siebie
Było ciemno a ja czułam się jak w niebie
I dlaczego nie wiem nie wiem.
Z pochyloną głową stałam wierzcie ja nie zwariowałam
Lecz jak dziecko powatarzałam na głos na głos na głos...

Ja to mam szczęście...

wtorek, 3 sierpnia 2010

Skąd się wzieli ateiści?


Z pod Kielc!
Jak wyczytałem na blogu archeowieści:
http://archeowiesci.wordpress.com/

W 2002 roku Grzegorz Niedźwiedzki prowadził badania terenowe w kamieniołomie Zachełmie, w pobliżu Kielc. W trakcie pracy natknął się na dziwne struktury utrwalone w warstwie dolomitów dewońskich, które przypominały ślady odciśnięte przez triasowe gady. Niezależnie, bez wiedzy o odkryciu G. Niedźwiedzkiego, zagadkowe struktury, wyglądające jak tropy „małych słoni” znalazł w tym samym odsłonięciu w 2004 r. dr inż. Zbigniew Złonkiewicz z Oddziału Świętokrzyskiego PIG. Jego również uderzyło go podobieństwo tych struktur do śladów stąpnięć, jakie w grząskim podłożu zostawiały jurajskie dinozaury. Odkrycie było jednak tak niezwykłe, że trzeba było kilku lat przemyśleń i badań, by zrozumieć, czym w rzeczywistości są owe tajemnicze formy.

W 2007 roku, Grzegorz Niedźwiedzki, po wysłuchaniu na Uniwersytecie w Uppsali fascynującego wykładu prof. Pera Erika Ahlberga „Jak z rybich płetw wykształciły się łapy – powstanie i ewolucja pierwszych czworonogów” powrócił do Zachełmia, by jeszcze raz przyjrzeć się zagadkowym odciskom. To był przełom – badaczowi udało się znaleźć nowe dowody, pozwalające zrozumieć co takiego zdarzyło się przed milionami lat w miejscu, gdzie dzisiaj jest kamieniołom Zachełmie. Kolejne, doskonale zachowane okazy odkryte w latach 2007–2009 nie pozostawiły wątpliwości – mamy tu najstarsze na świecie ślady kroczenia pierwszych czworonogów, które wyszły z morza na suchy ląd.

Przemiana stworzeń wodnych w lądowe była jedną z najbardziej rewolucyjnych jakie zaszły w dziejach życia na Ziemi i na zawsze odmieniła jego historię. Paleontolodzy od dawna starali się zrozumieć szczegóły tej ewolucyjnej transformacji.

Wszystkie miały cztery kończyny z palcami, są wieku późnodewońskiego (epoka między 385 a 360 milionów lat temu) i pochodzą z osadów powstałych w środowiskach śródlądowych, słodkowodnych.

Jednak podręczniki paleontologii trzeba będzie zmienić. Zwierzęta czworonogie wyszły bowiem na ląd przynajmniej 18 mln lat wcześniej niż przypuszczano
(Właśnie w Zachełmie - dopisek mój).
 

W podzięce Kościołowi

Dziękuję Kościołowi Katolickiemu, jego hierarchom w Polsce za obronę mojego dobrego imienia w oczach świata.

Ostatnio decyzją naszego prawie prezydenta, została rozpętana "wojna o krzyż". Postanowił on usunąć z placu przez pałacem prezydenckim symboliczny krzyż, ustawiony przez harcerzy dla upamiętnienia zrywu serc Polaków, którzy przybywali tam oddać hołd parze prezydenckiej i wszystkim ofiarom katastrofy smoleńskiej. Ogólnie znana jest ta historia, nie muszę więc jej przekazywać szczegółowo i powtarzać.

Dlaczego uważam, że nasz prawie prezydent wywołał tę wojnę, a nie ludzie, którzy przebywają teraz na placu?

Pozwolę sobie na dłuższy opis.

Polska to taki kraj, gdzie nie występuje potrzeba protestowania przeciwko wszystkiemu. Mamy swoje wartości i kultywujemy je w sposób, w jaki reszta świata może nam tylko pozazdrościć. Jesteśmy narodem ludzi bardzo określonych i świadomych własnej wartości. Obrońcy "politycznej poprawności" chcieliby to widzieć inaczej, uznając i kreując w tym naszą słabość. Kłamią. Siła tego kraju i narodu wynika z wartości chrześcijańskich. Czy komuś się to podoba, czy nie. Albo przyjmuje ten stan rzeczy, albo z nim walczy. Nie ma trzeciej postawy. Obojętność jest albo udawana, albo świadczy o miałkości obojętnego, tacy ludzie mogą jedynie oczekiwać obojętnego przyjęcia ich postawy.

Nasz prawie prezydent (na tą chwilę wciąż nie zaprzysiężony) postanowił więc ośmieszyć naród, który go wybrał i pokazać światu, że Polacy to trudny i ciemny naród. Zacofany o średniowiecznych poglądach. Już podczas swojej wizyty w Moskwie - pierwszej zagranicznej wizyty, jako prawie prezydenta - pokazał jak posługuje się historią. W okresie średniowiecza to właśnie ośrodki religijne były ostoją kultury. Później zresztą też i są tym nadal. Na co wskazuje między innymi i ten bardzo dojrzały gest wobec Krzyża na placu przez Pałacem Prezydenckim. Księża, nie wiem na ile zamierzenie, chcą uchronić Polaków przed ciemnogrodzkim myśleniem i propagandą, uwłaczającą naszej narodowej godności.

Chciałbym tym wpisem wyrazić wdzięczność wobec takiej postawy księży, a co przy tym rozumiem, całego Kościoła Katolickiego w Polsce. Dziękuję.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Religie i wierzenia

Religie i wierzenia to nowy dział uruchomiony w naszym Kiosku Partnerskim JarasEla, w asortymencie książek audio.

Między innymi znajdziesz tam oferty:

WYDAWNICTWA WAM, która jest największą oficyną katolicką w Polsce. Publikuje ponad 200 nowości i wznawia około 150 tytułów rocznie. Oferuje książki naukowe, poradniki, literaturę piękną i dziecięcą. Posiada własną drukarnię, księgarnię internetową oraz sieć księgarń własnych (w Krakowie, Bielsku-Białej, Nowym Sączu, Opolu i Warszawie).

Wydawnictwo WAM

















niedziela, 1 sierpnia 2010

Obama, Putin, Tusk

Rozmowa miedzy Obamą, Putinem i Tuskiem.

Putin: "Mam 25 ochroniarzy i jeden chce mnie zabić. Który to może być?".

Obama: "Mam 25 praktykantek w moim biurze. Jedna ma AIDS. Która to może być?".

Tusk: "Mam 25 ministrów tylko jeden jest naprawdę dobry. Ale który?"