poniedziałek, 11 marca 2013

sobota, 9 marca 2013

Skutkiem okultyzmu ateizm




Ateizm można przyjąć jako intelektualny przesąd. Jeżeli: "W okresie Oświecenia porzucono wiarę w szatana, duchy, cuda i powagę objawienia chrześcijańskiego. Następnie duchowa rzeczywistość była eliminowana przez psychologię, psychiatrię i parapsychologię. (...) W takich warunkach nietrudno o racjonalizowanie problemu i co za tym idzie, komplikacje i pogorszenie sytuacji." Całość tekstu tutaj: "Skutki okultyzmu ".

Czym jest racjonalizowanie problemu? Racjonalizacja jest uzasadnieniem sobie swojej postawy by ukryć przed samym sobą faktycznych motywów działania. Inaczej pisząc okłamujemy samych siebie, by przed innymi wyjaśnić co robimy. Wydaje nam się, że wierząc we własne kłamstwa jesteśmy bardziej wiarygodni, niż gdybyśmy mieli trzymać się prawdy. Zwłaszcza jeśli chodzi o problemy, z którymi sobie nie radzimy, bądź nie chcemy sobie poradzić. Problem pojawia się wtedy, kiedy rzeczywistość nie odpowiada naszym potrzebom. Kiedy wymaga od nas jakiegoś wysiłku, choćby intelektualnego, typu refleksja, autorefleksja i takie tam. To normalne, że nie mamy zgody na taką rzeczywistość, która wymaga. Wolelibyśmy by to rzeczywistość miała sprostać naszym wymogom. Stąd taka popularność okultyzmu, gnozy i magii. Tam przyjmuje się, że rzeczywistość to jest to, co widzimy (chcemy żeby było), a niekoniecznie to co jest. Dochodzi do tego pozytywne myślenie i uznajemy, że trudności to zło, a łatwość to dobro. W naszej kulturze od razu przypisujemy tym pojęciom grzech i błogosławieństwo, ponieważ żyjemy w kulturze kreowanej chrześcijaństwem. I mamy gotowy światopogląd - Wiarę - i związane z tym dogmaty.

A tymczasem duchowość ma dwa oblicza i nic tego nie zmieni. Jest miłość i to co udaje miłość. Racjonalizowanie problemu nie jest jego faktycznym rozwiązaniem, a więc należy do tej strony, która potrafi jedynie udawać.

Żeby nie było tak prosto, człowiek, jako jedyny, potrafi komplikować. Dla niektórych będzie, że jako jedyne zwierzę. Takie podejście wiele wyjaśnia. Zwierzęta nie mają potrzeby wkładać nadmiernego trudu w swoje życie. Ludzie mają, wynika to z woli kontaktu z Bogiem. Chęci jeszcze lepszej więzi. Niektórzy ludzie wolą udawać, że jej nie mają. Dużo w ich języku porównań do świata zwierzęcego. Chodzi o specyficzną potrzebę autodegradacji wynikającą z nieodnajdywania się w zastanej rzeczywistości. A ona wymaga, bo jest dziełem Boga. Święci też mają potrzeby wynikające z nieodnajdywania się w zastanej rzeczywistości. Tylko realizują się w innym kierunku. Nie będzie to degradacja udająca rozwój, tylko rozwój naprawdę.

Przez świętych, wszelkie te okultyzmy i gnozy, magie i ezoteryzmy, stają wobec dylematu jak ukryć, że prowadzą na manowce. Wymyślają więc coraz mocniejsze w wyrazie udawanki do ukrycia, że tylko udają. To tak, jakby nałożyć nowe opakowanie na stare, już zdemolowane, byle tylko nie zajrzeć co jest w środku.

Jednym z takich opakowań jest ateizm - intelektualny zabobon dla naiwnych. Nie będę tu przytaczał oczywistości, które obalają jakiekolwiek argumenty za ateizmem. Napisze tylko, że choć ateiści wydają się wyjątkowo naiwni w rzeczywistości, to jednocześnie używają bardzo dużego wysiłku intelektualnego, by pookładać sobie od dawna poukładaną rzeczywistość i dopiero wtedy zdobyć na wiarę. Muszą uwierzyć, że jest tak, jak sobie wyjaśniają, że jest, by móc odrzucić jak jest faktycznie. Stąd tak łatwo uznać, że nauka służy ciemnogrodzkim wierzeniom ze średniowiecza, jednocześnie uznając, że nauka obala ciemnogrodzkie wierzenia ze średniowiecza.

Jeżeli trudno zrozumieć ostatnie słowa, to zapewniam, że rozmowa z ateistą problemu nie rozwiąże. Ponieważ rozmowa z takim zejdzie na moja osobę. Ateista, z zasady, to racjonalizator. Choć woli używać określenia racjonalista, uważając, że argumenty ma własnie racjonalne i zdroworozsądkowe. Cóż, to własnie z powodu tych racjonalizacji szczycę się, że nigdy nie określałem siebie ateistą. Jeśli potrzebowałem racjonalizacji to szło mi w kierunku okultyzmu i relatywizmu, spłycania wartości istotnych i mieszania ich z byle czym. A potem przyszło jedno z najtrudniejszych doświadczeń - trzeźwość.

Ilustracja "Skutki okultyzmu"
z demotywatory.pl