Kłamstwo, nieruszane, ciągnie się jak smród za wojskiem, choćby nie wiadomo ile razy przykrywał, nie przykryje. Dajmy na to takie odwilże jak teraz następują w całym kraju. Wilgoć uwalnia jakieś smrody nie wiadomo skąd i po co. Podobnie kłamstwo, jeśli tylko tkniesz, zaczyna śmierdzieć. Najprostszą metodą i najpowszechniej stosowaną jest ta, by nie ruszać gówna, to nie będzie śmierdziało. Mało komu przychodzi na myśl wyrzucić gówno. I tak powoli zarastamy, tłumacząc sobie usilnie, że co to za smród, co tam takie kłamstwo, tam to dopiero śmierdzi, tamci to kłamią. Poza tym jaki smród, przecież ja tu aromaterapia, czy jakieś inna ezoteryczne oczyszczanie organizmu, nieezoterycznie zwane lewatywą. Jak widać można z tym żyć.
Ostatnimi laty bardzo głęboko wpuściliśmy media do naszych domów. Wszyscy pamiętamy, którzy pamiętamy, że liczebność mediów miała nam dać szerszy ogląd spraw. Tymczasem skończyło się tym, że każdy program informatyczny, niezależnie od kanału, nadaje to samo, a w programach publicystycznych poruszają te same tematy. Programy rozrywkowe różnią się jedynie tytułami i obsadą, co powoduje, że zależnie od potrzeb regulowania nastroju, włączamy ten lub inny kanał oglądając to samo. Tyle tylko, że inaczej będzie przy tym składzie osobowym jury, inaczej przy tym, inaczej będzie przy tym składzie polityków, inaczej przy tym. I tak so leci dzień za dniem.
Żyjącym w kłamstwie nie na rękę coraz szerzej docierające informacje o katastrofie smoleńskiej. Majstrowanie przy taśmach z czarnych skrzynek, kłótliwym, pijanym generale, naciskach, debeściarskim lądowaniu, niekompetencji pilotów, drewnie mocniejszym od ruskich konstrukcji na potrzeby wojskowe itp. Żyjący w kłamstwie z radością witają słowa, że przyczyny tej tragedii znane są od dawna. Nic nie mówiące słowa ratują normalne życie większości z nas, którzy z ulgą i w poczuciu spływającego na nich dobra, mogą pozostać marionetkami w czyichś rękach, by nie musieć ruszać gówna własnej codzienności.
Takie medialne kłamstwo, powtarzane wielokrotnie staje się prawdą powszechną, usprawiedliwiając, tym samym, własne codzienne kłamstewka, bo czymże one są przy tym płynącym z mediów. Ile to się nasłuchaliśmy - i nadal słyszymy - jak to PiSiaki przyczynili się do kłopotów z oddawaniem narządów do transplantologii. Chociaż dane wskazują, że po aresztowaniu doktora G. sprawy zaczęły iść coraz lepiej. Nawet jeśli to aresztowanie nie miało większego wpływu na decyzje Polaków w tej gestii, bo czas aresztowania nastąpił długo po tym jak zaczęły się kłopoty i w okresie, gdy zaczęły przemijać. Tylko media miały taki pomysł by łączyć te sprawy.
Innym kłamstwem było przyczynienie się do śmierci p. Blidy. Wszelkie sądy oczyszczają z oskarżeń tych, których dzięki mediom mieliśmy uznać za winnych. Któż nie pamięta tego świętego oburzenia na PiSiaków. I co? I nic. Kto kłamie ten jest z nami. Nacisków nie było, przyczyny śmierci są daleko od działań polityków i służb państwowych, ale co z tego. Wiadomo, że gdyby PiS był teraz przy władzy, byłoby nam znacznie gorzej. Zamykanie szkół w małych miejscowościach i łączenie w większych byłoby zarzutem, a nie działaniem na rzecz dobra. Co z tego, że to nie ma nic wspólnego z niżem demograficznym, jako oficjalną przyczyną, a wiele z niegospodarnością, marnotrawstwem i osobistym interesem podejmujących decyzję. Ważne, że robią to ci, którzy kłamią, bo oni są nasi. Co z tego, że decyzją polityków mają umrzeć ludzie potrzebujący indywidualnej, specjalnej opieki lekarskiej. Gdyby to się działo przy powrocie do władzy PiSu i próbach naprawienia złego prawa, byłoby złem, ale skoro robią to kłamcy, wszystko jest ok. Przecież nie da się żyć bez kłamstwa. Każdy kłamca to wie.
O. Rydzyk nigdy nie musiał mieć żadnego wyjątkowego samochodu. Istotą tego kłamstwa jest to, że lepiej by było gdyby miał. Tak bardzo byłoby lepiej, że aż miał. Cała ezoteryka bazuje na tym, że rzeczywistość jest taka, jaką sobie ją sami tworzymy. No to skoro tak, to powszechnie wiadomo, że o. Rydzyk jeździ Maybachem i nie ma znaczenia, że on sam dowiedział się o tym dopiero z mediów. Bo skoro on w to nie wierzy, to jego strata. Ci, którzy kłamią na ten temat nic nie tracą, a wręcz zyskują. Stają się bardziej świadomi i żaden klecha ich nie omami. A przy babci, w rodzinnej wsi, zawsze można zachować się inaczej, po wsiowemu.
I tak sobie bazują ci dziennikarze, którzy robią karierę na kłamstwie, politycy, którzy robią politykę na kłamstwie i wszyscy ci, którym życie w kłamstwie przynosi ulgę, bo nieruszane nie śmierdzi. Wspierają się wzajemnie i robią to, co potrafią robić najlepiej. Niestety, obok istnieje taki świat, który kłamstwu nie ulega i zawsze można się w nim odnaleźć, bo ci którzy tam żyją wiedzą, że życie nie jest łatwe, a wybory są trudne. Potrafią zrozumieć wiele. Trzeba tylko podjąć osobistą decyzję z kim się trzyma. Reszta dzieje się, jakby, samo.
Ciekawi mnie to, czy przyjdą takie czasy, kiedy margines będzie reprezentowany przez większość, nawet jeśli ta większość nie będzie sobie z tego zdawać sprawy, bo przecież będzie potrafiła sobie to zakłamać.
.