niedziela, 19 lutego 2012

Kłamstwo jest jak smród


Kłamstwo, nieruszane, ciągnie się jak smród za wojskiem, choćby nie wiadomo ile razy przykrywał, nie przykryje. Dajmy na to takie odwilże jak teraz następują w całym kraju. Wilgoć uwalnia jakieś smrody nie wiadomo skąd i po co. Podobnie kłamstwo, jeśli tylko tkniesz, zaczyna śmierdzieć. Najprostszą metodą i najpowszechniej stosowaną jest ta, by nie ruszać gówna, to nie będzie śmierdziało. Mało komu przychodzi na myśl wyrzucić gówno. I tak powoli zarastamy, tłumacząc sobie usilnie, że co to za smród, co tam takie kłamstwo, tam to dopiero śmierdzi, tamci to kłamią. Poza tym jaki smród, przecież ja tu aromaterapia, czy jakieś inna ezoteryczne oczyszczanie organizmu, nieezoterycznie zwane lewatywą. Jak widać można z tym żyć.

Ostatnimi laty bardzo głęboko wpuściliśmy media do naszych domów. Wszyscy pamiętamy, którzy pamiętamy, że liczebność mediów miała nam dać szerszy ogląd spraw. Tymczasem skończyło się tym, że każdy program informatyczny, niezależnie od kanału, nadaje to samo, a w programach publicystycznych poruszają te same tematy. Programy rozrywkowe różnią się jedynie tytułami i obsadą, co powoduje, że zależnie od potrzeb regulowania nastroju, włączamy ten lub inny kanał oglądając to samo. Tyle tylko, że inaczej będzie przy tym składzie osobowym jury, inaczej przy tym, inaczej będzie przy tym składzie polityków, inaczej przy tym. I tak so leci dzień za dniem.

Żyjącym w kłamstwie nie na rękę coraz szerzej docierające informacje o katastrofie smoleńskiej. Majstrowanie przy taśmach z czarnych skrzynek, kłótliwym, pijanym generale, naciskach, debeściarskim lądowaniu, niekompetencji pilotów, drewnie mocniejszym od ruskich konstrukcji na potrzeby wojskowe itp. Żyjący w kłamstwie z radością witają słowa, że przyczyny tej tragedii znane są od dawna. Nic nie mówiące słowa ratują normalne życie większości z nas, którzy z ulgą i w poczuciu spływającego na nich dobra, mogą pozostać marionetkami w czyichś rękach, by nie musieć ruszać gówna własnej codzienności.

Takie medialne kłamstwo, powtarzane wielokrotnie staje się prawdą powszechną, usprawiedliwiając, tym samym, własne codzienne kłamstewka, bo czymże one są przy tym płynącym z mediów. Ile to się nasłuchaliśmy - i nadal słyszymy - jak to PiSiaki przyczynili się do kłopotów z oddawaniem narządów do transplantologii. Chociaż dane wskazują, że po aresztowaniu doktora G. sprawy zaczęły iść coraz lepiej. Nawet jeśli to aresztowanie nie miało większego wpływu na decyzje Polaków w tej gestii, bo czas aresztowania nastąpił długo po tym jak zaczęły się kłopoty i w okresie, gdy zaczęły przemijać. Tylko media miały taki pomysł by łączyć te sprawy.

Innym kłamstwem było przyczynienie się do śmierci p. Blidy. Wszelkie sądy oczyszczają z oskarżeń tych, których dzięki mediom mieliśmy uznać za winnych. Któż nie pamięta tego świętego oburzenia na PiSiaków. I co? I nic. Kto kłamie ten jest z nami. Nacisków nie było, przyczyny śmierci są daleko od działań polityków i służb państwowych, ale co z tego. Wiadomo, że gdyby PiS był teraz przy władzy, byłoby nam znacznie gorzej. Zamykanie szkół w małych miejscowościach i łączenie w większych byłoby zarzutem, a nie działaniem na rzecz dobra. Co z tego, że to nie ma nic wspólnego z niżem demograficznym, jako oficjalną przyczyną, a wiele z niegospodarnością, marnotrawstwem i osobistym interesem podejmujących decyzję. Ważne, że robią to ci, którzy kłamią, bo oni są nasi. Co z tego, że decyzją polityków mają umrzeć ludzie potrzebujący indywidualnej, specjalnej opieki lekarskiej. Gdyby to się działo przy powrocie do władzy PiSu i próbach naprawienia złego prawa, byłoby złem, ale skoro robią to kłamcy, wszystko jest ok. Przecież nie da się żyć bez kłamstwa. Każdy kłamca to wie.

O. Rydzyk nigdy nie musiał mieć żadnego wyjątkowego samochodu. Istotą tego kłamstwa jest to, że lepiej by było gdyby miał. Tak bardzo byłoby lepiej, że aż miał. Cała ezoteryka bazuje na tym, że rzeczywistość jest taka, jaką sobie ją sami tworzymy. No to skoro tak, to powszechnie wiadomo, że o. Rydzyk jeździ Maybachem i nie ma znaczenia, że on sam dowiedział się o tym dopiero z mediów. Bo skoro on w to nie wierzy, to jego strata. Ci, którzy kłamią na ten temat nic nie tracą, a wręcz zyskują. Stają się bardziej świadomi i żaden klecha ich nie omami. A przy babci, w rodzinnej wsi, zawsze można zachować się inaczej, po wsiowemu.

I tak sobie bazują ci dziennikarze, którzy robią karierę na kłamstwie, politycy, którzy robią politykę na kłamstwie i wszyscy ci, którym życie w kłamstwie przynosi ulgę, bo nieruszane nie śmierdzi. Wspierają się wzajemnie i robią to, co potrafią robić najlepiej. Niestety, obok istnieje taki świat, który kłamstwu nie ulega i zawsze można się w nim odnaleźć, bo ci którzy tam żyją wiedzą, że życie nie jest łatwe, a wybory są trudne. Potrafią zrozumieć wiele. Trzeba tylko podjąć osobistą decyzję z kim się trzyma. Reszta dzieje się, jakby, samo.

Ciekawi mnie to, czy przyjdą takie czasy, kiedy margines będzie reprezentowany przez większość, nawet jeśli ta większość nie będzie sobie z tego zdawać sprawy, bo przecież będzie potrafiła sobie to zakłamać.

.

piątek, 10 lutego 2012

Mają oczy a nie widzą


Mają usta, ale nie mówią, mają oczy, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą (fragment Psalmu 135). Któż nie zna tych słów. Mowa w nich o sztucznych bożkach, dziełach rąk ludzkich. A ja chcę te słowa przypasować do ludzi, którzy rozumieją, że kobiecie, której ciąża zagraża życiu oraz kobiecie, która zaszła w ciążę w wyniku gwałtu powinno przysługiwać prawo do usunięcia takiej ciąży. Jednocześnie udzielając takiego prawa wobec ludzi z podejrzeniem jakiejś wrodzonej wady genetycznej. Takich ludzi wolno zabijać, ponieważ te dwa przypadki to usprawiedliwiają. Najlepiej zrobić to w pierwszych tygodniach ich życia, bo potrafimy wierzyć, że wtedy jeszcze nie jest to człowiek. Wiara występuje tu wbrew rozsądkowi, a nie w zamian, ponieważ tylko głupcy podważają dokonania nauki w tej mierze. Można w coś wierzyć, ponieważ na razie się tego nie ogarnia, ale nie można wierzyć wbrew zdrowemu rozsądkowi. Można nie wiedzieć, ale jak się wie, nie można się tego wypierać. Na szczęście głupcy, im bardziej nie chcą na głupców wyjść, głupotę swoją udowadniają.

Zasięgnąłem wiedzy w Wikipedii i zobaczyłem listę znanych osób z zespołem Downa:

Bobby Brederlow, niemiecki aktor
Chris Burke, aktor i autobiograf (Dzień za dniem)
Pascal Duquenne, belgijski aktor
Piotr Swend, aktor (Klan)
Lauren Potter, amerykańska aktorka, (Glee)
Anne de Gaulle (1928–1948), córka Charles’a de Gaulle'a
Stephane Ginnsz
Isabella Pujols, adoptowana córka Alberta Pujolsa grającego w St. Louis Cardinals, która stała się inspiracją dla Fundacji Rodziny Pujols
Max Lewis, aktor
Judith Scott, artystka
Miguel Tomasin, piosenkarz w argentyńskim zespole Reynols
Charles Waring Darwin, syn Karola Darwina (spekulacja retrospektywna)

Pewnie wszystkie usprawiedliwienia do aborcji mają podobne listy. Gdybyśmy poznali kobietę, która ma już ośmioro dzieci, z czego dwoje jest głuchych, dwoje jest ślepych, a jedno upośledzone umysłowo, przy czym owa kobieta jest chora na syfilis i gdyby się okazało, że po raz kolejny jest w ciąży, uznalibyśmy aborcję za usprawiedliwioną?  Jeżeli tak, zabilibyśmy Beethovena.

W ubiegłym roku legalnie dokonano w Polsce 641 aborcji. Dane te pochodzą z raportu Ministerstwa Zdrowia z wykonania ustawy aborcyjnej za rok 2010 (103 więcej niż w 2009r. i najwięcej od 1997r.). Przypadków gdy ciąża stała się efektem tzw. czynu zabronionego było 0 (zero), a 27 (dwadzieścia siedem) przy zagrożeniu dla życia lub zdrowia matki. Reszta (sześćset czternaście) ponieważ badania wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Mówi się również o nielegalnym usuwaniu ciąż i turystyce aborcyjnej. Wbrew temu co głoszą środowiska proaborcyjne to niewielkie zjawisko. Wskazują na to dane policyjne oraz z zagranicznych ośrodków aborcyjnych ujawniające ilość klientek z Polski. Ale ludziom, którzy odrzucają zdrowy rozsądek, wystarczy wiara w niepotwierdzone informacje szerzone przez osoby, które mają osobisty finansowy interes w legalizacji i, przede wszystkim, liberalizacji prawa aborcyjnego w naszym kraju.

Można się mylić, ale nie można trwać w pomyłce.

Do czego można się posunąć, jeżeli ma się interes w legalizacji aborcji? Ciekawym przykładem jest p. Nowicka, która znajduje się na liście płac przemysłu aborcyjnego. Ale chciałbym wskazać inny przykład. To będzie opowieść z innej beczki. Chociaż p. Nowicka również odnosi się do tego argumentu, ale nie o niej będzie tu mowa. Argumentem tym jest nacisk Kościoła katolickiego na rodzenie dzieci. Kto może mieć interes i jaki, by stać w opozycji do takiego nacisku, a jednocześnie zależeć od niego? Ktoś komu faktyczna, prawdziwa, nauka Kościoła katolickiego jest bardzo nie na rękę, a jednocześnie kłamstwa i nieprawda są na rękę. Ktoś, kto postąpił wbrew tej nauce i jednocześnie nie chce się do tego przyznać. Ktoś kto kłamie.

Bycie kłamcą, a bycie kimś kto "zgrzeszył" jest różnica. Można zgrzeszyć z niewiedzy lub wątpienia, można ulec ludzkim słabościom, nawet jeśli pragnie się im nie ulegać. Gdybyśmy, powszechnie, nie walczyli ze słabościami ludzkimi, nie wyszlibyśmy z jaskini, bo nie byłoby po co. Jednak walczymy, nie poddajemy się jedynie naszym instynktom i potrzebom fizjologicznym. Zbudowaliśmy sobie kible w miastach i ustaliliśmy, że załatwianie się na widoku innych ludzi jest nieestetyczne. W ogromnej mierze rządzimy się zdrowym rozsądkiem. Ale gdy się kłamie, gdy świadomie unika się prawdy, trwa się z błędzie i jest się szkodnikiem, zwodzicielem dla innych. Funkcjonuje się wbrew zdrowemu rozsądkowi i jednocześnie odciąga się innych od odwołań zdrowego rozsądku i przywiązania do wartości wyższych. Musi się mieś jakiś interes w tym, by przekłamywać rzeczywistą naukę Kościoła katolickiego. A jeśli się ma interes, muszą być klienci. Pozostaje głosić fałszywą duchowość. Trzeba uwierzyć w fałsz, by być wiarygodnym. Trzeba żyć w chaosie i wierzyć, że porządek nie jest w porządku. I trzeba w tym wytrwać. To wielki wysiłek, a więc musi istnieć adekwatne wynagrodzenie. Nie darmo wspominam o tych dwóch sprawach w jednym tekście. Przez całą historię ludzkości wiadomo o powiązaniu śmierci niewinnych i duchowości. Dlaczego dzisiaj nie miałoby mieć miejsca takie powiązanie?

Czytałem niedawno, że w reinkarnacji aborcja jest wynikiem decyzji przychodzącego na świat dziecka, nie  przemysłu aborcyjnego, jego matki, rodziców, prawo państwowe czy cokolwiek. Nikt nie ma nad tym kontroli poza duszą, która gromadzi doświadczenia. Ma to wynikać z tego, że jest jakaś centralna świadomość, która zbiera doświadczenia poprzez kolejne wcielenia wszystkich dusz. Trochę to trywializuję, wiem, kiedyś się tym interesowałem, ale jakoś nie miałem interesu, by robić sobie z tego interes życia. Najlepsze było wtedy, gdy osoba głosząca ową niezwykłą prawdę o aborcji, przyznała się, że kiedyś usunęła ciążę. Pomyślałem sobie wtedy, że ów słynny piekielny ogień to takie wieczne, niekończące się, nowe wcielanie do życia i walka z towarzyszącą temu nudą poprzez jakieś ekstremalia.

.