sobota, 20 listopada 2010

Przemilczany serca rytm

Często można usłyszeć: "Słuchaj głosu serca". Właściwie co to może oznaczać?

Dla mnie.

Chodząc po tym świecie już lat parę, zauważyłem, swego rodzaju rytm. Chodzę w jakimś rytmie. Mówię w jakimś rytmie. W zasadzie cały jestem jakimś rytmem. Wokół mnie również pełno jest innych źródeł rytmu. Niektóre mi bardziej pasują inne nie. W jednych się odnajduję w innych nie. Pewnie polega to na bardziej lub mniej wspólnym rytmie. I tu pewnie należałoby, a przynajmniej chciałbym, szukać odpowiedzi na pytanie czym jest ów głos serca. Jeżeli znam rytm własnego serca, to wiem co z nim współgra, a co wybija go z rytmu.

Jak rozpoznaję rytm mojego serca? Np. powstrzymuję oddech. Po chwili cały poruszam się w rytmie mojego własnego pulsu życia. Co jeszcze wokół mnie porusza się w rytm mojego życia? Co ze mną współgra? Przecież nie będą wszystkich wokół przyduszał, żeby się zorientować. Poza tym nie wszystko ma tak wyczuwalny puls. Wartości, które ze mną współgrają nie mają wyczuwalnego pulsu. Z drugiej strony to jednak dopiero jak je przydusiłem do tego stopnia, że omal nie uśmierciłem, zacząłem je zauważać. Istotą ich rozpoznania nie było duszenie, a przebłysk zdrowego rozsądku.

Czyli dla mnie istotą rozpoznania tego co ze mną dobrze współgra jest zdrowy rozsądek. Czy to jest to samo co głos serca? Czasami można uznać, że kierując się zdrowym rozsądkiem nie zdobędziemy się na to, co potrafilibyśmy zrobić idąc za głosem serca. Głos serca to częstokroć odruch bezwarunkowy. Ale może to wcale nie głos serca tylko litość, która każe nam traktować kogoś jako nie dającego sobie rady bez naszej, szlachetnej, pomocy. Nasza rola sprowadza się do tego, że dostrzegamy gorszych, słabszych, czy jakichkolwiek, byleby zależnych. Czy to na pewno głos serca? To jest prawdziwy rytm życia? Nie sądzę.

Dlatego całkiem blisko, jeśli nie jednakowo, zdrowemu rozsądkowi do głosu serca. Pomoc polega na zdroworozsądkowym zachowaniu. Skrótem można to opisać uczeniem zrobienia sobie wędki, a nie dawaniem ryby. Pomoc polega na swego rodzaju "zarażaniem" zdrowym rozsądkiem, a nie zastępowaniem w podstawowych czynnościach, koniecznych do przetrwania.

Jeżeli więc rozpoznałem rytm własnych kroków na chodniku, to jaka jest jeszcze rola zdrowego rozsądku? Patrzę przed siebie. Patrzę na to co widzę i wybieram. Znając rytm moich kroków, nie muszę już zważać bezpośrednio na to co pod moimi stopami. Mogę koncentrować się na tym co przede mną. Dokonując takich wyborów, by nie musieć powracać wzrokiem pod stopy. Tak rozumiem kierowanie się zdrowym rozsądkiem. Tak też, chciałbym widzieć kierowanie się głosem własnego serca. Chciałbym, żeby świat, w którym żyję, pulsował moim rytmem. Oczywiście nikomu niczego nie narzucając. Jeżeli komuś coś nie gra, nie musi niczego ze mną komponować. Tak samo ja na siłę nikomu nie podpowiadam i do nikogo nie lgnę na siłę.

Własny puls jest bardzo pierwotnym rytmem. Sięgającym początków istnienia. Tak więc przeszłość ma zasadnicze znaczenie i to co się w niej wydarzyło. Z przeszłości wynika prawda. Prawda o własnym rytmie. Czy to znaczy, że każdy ma swoją prawdę? Nie! Własną to można mieć rację, jeżeli pozostajemy przy tego rodzaju wartościach. Tyle, że racja może mylić rytm. Prawda rytmu nie myli, choć często można odnieść takie wrażenie, ponieważ uzmysławia fałsz, daje go poznać. Prawda rytmu nie myli tylko go wyrównuje. Warunkiem jest jednak chęć wyrównania rytmu. Tyle, że lepszy rytm, to większa odpowiedzialność. Większa odpowiedzialność to dalsza perspektywa podczas dokonywania wyborów przy stawianiu stóp. Jeżeli dziś, tu i teraz, mogę układać moją jutrzejszą drogę, znaczy, że poniosłem odpowiedzialność za swoje wczoraj. Dopóki moje wczoraj będzie moim koszmarem, ale przecież nie tylko moim, bo nie żyję na bezludnej wyspie, jutro nie znajdę wyzwolenia, a dziś będzie jednym wielkim rachunkiem. Krocząc swoją drogą, będę zmuszony patrzeć pod nogi i uważać gdzie je stawiam. Inaczej rozumiem wolność.

Prawda również rytm podgłaśnia. Działa jak swego rodzaju potencjometr. Dobry rytm dobrze słychać. Do takiego rytmu dobrze się przyłączać. Przyjemnie się z dobrym rytmem współtworzy jeszcze lepszy rytm. I robi się jeszcze głośniej. Zawsze można skorzystać z technicznych nowinek lub sposobów zwracania na siebie uwagi, by zaistnieć. Jednak fałsz zawsze zostanie rozpoznany i oceniony. Taka ocena fałszu dokłada obciążenia, a to obciążenie powoduje przygłuchnięcie rytmu. Fałsz w konsekwencji i konsekwentnie wyautowuje. Prawda utrwala. Kto żyje prawdziwie swoim własnym rytmem, jest na swoim miejscu i robi co do niego należy. Kto żyje prawdziwie nie potrzebuje dowodu na to, że jego życie jest prawdziwe. Nie to go zajmuje. Wszystko wokół niego pulsuje właściwie, niczym w świetnie zgranej orkiestrze. Kto żyje prawdziwie rozkoszuje płynącym rytmem. Jego muzyką jest głos jego własnego serca.

I niczego już więcej nie trzeba...

Najtańsze kursy językowe

Oferta najtańszych kursów językowych Kiosku Partnerskiego Jarasela

Czy wiesz, że...

          ponad 1,3 mld ludzi na świecie potrafi porozumieć się
          w języku angielskim, a hiszpańskim posługuje się już
          350 milionów?

Tak, świat stał się globalną wioską, w której od ludzi wymaga się
znajomości języków obcych
. Wyjeżdżając na tropikalne wakacje
nie zawsze porozumiemy się na migi. Trzeba iść do przodu i
dokształcać się w każdy możliwy sposób. Z pomocą przychodzi
wydawnictwo Lingo i nasz Kiosk Partnerski Jarasela..

Do 18 grudnia możesz zamówić dowolny kurs językowy aż 35% taniej!

Przejrzyj nasze rekomendacje wraz z opiniami klientów na:
>> http://jarasela.nextore.pl/lingo.xml
i wybierz kurs dla Siebie. Do wyboru są języki: Angielski,
Hiszpański, Niemiecki, Francuski, Włoski i Rosyjski.

Skorzystaj z okazji już dzisiaj
i pamiętaj, że znajomość języków,
to inwestycja na przyszłość!

>> http://jarasela.nextore.pl/lingo.xml

czwartek, 18 listopada 2010

Tyle wokół złego

Tyle, to znaczy ile i czy na pewno?

Kto z nas zdaje sobie sprawę czym jest wizyta u wróżki? Każdy wierzy, że to raczej rodzaj zabawy, choć niektórzy traktują to poważnie. Poważnie traktują słowa wróżki, ale zupełnie nie orientuje się co naprawdę robi.

W życiu są tylko dwie możliwości. Pamiętając o naszej ułomności możemy wybierać tylko między prawdą, a kłamstwem. Nie jesteśmy doskonali. Doskonaląc się, nie staniemy się doskonali. Już dawno zostało odkryte, że im więcej wiem, tym mniej. Nie znaczy to jednak, że nie trzeba się doskonalić. Nie należy robić niczego na siłę i na pokaz, ale nie znam człowieka, któremu by się pogorszyło tylko dlatego, że postawił być lepszym od siebie.

Niektórzy wybierają kierunki materialne. Stają się bogatsi, niż byli. Niektórzy rozwijają się fizycznie, osiągają wyniki, na jakie nie byłoby ich stać, gdyby nie dyscyplina i treningi. Niektórzy się kształcą. Niektórzy "inwestują" w rozumienie świata emocji i uczuć. Niektórym w smak rozwój duchowy. Każda z tych dziedzin ma swoją dobrą i złą stronę. Nie można być trochę dobry, albo trochę zły. Tak jak nie można być trochę w ciąży. Albo albo...

Ostatnie lata poświęcam swojemu rozwojowi duchowemu. Gdyby to zobrazować, to z niejednego talerza próbowałem potrawy. To nie tylko były inne talerze, ale i inna była potrawa. Niektóre mi zaszkodziły, ale jedna wprawiła w zachwyt. Najprostsza, najbardziej tradycyjna potrawa, podana w najbardziej tradycyjny sposób. Można powiedzieć normalnie schabowy z ziemniakami, na płaskim talerzu, jak się należy. A próbowałem orientalnych potraw i podawanych na nawet dziwacznych naczyniach. Jakichś skorupach, liściach, jakieś maści, dziwactwa, normalnie papka. Nie ma to jak porządny kotlet schabowy.

Dlaczego zacząłem od wróżki? Bo to właśnie taka papka, coś co udaje normalne jedzenie. Kosztujesz jakiegoś robaczka i twierdzisz: "no smakuje jak nasz kurczak". To nie lepiej zjeść kurczaka?


Wizje, proroctwa, przepowiednie. Święci, mistycy, prorocy Uwierzcie w koniec świata! Proroctwo o Polsce. Obietnica i krew



A co to za książki? Ano one właśnie mogą odpowiedzieć skąd tyle wokół złego. Ukrywane i obśmiewane prawdy, które się w nich zawierają mają poważne znaczenie w dokonywaniu wyboru po której stronie chce się być.
Kiedyś żyłem mało zorientowany na prawdę. Żyłem w świecie, który był zainteresowany moją niewiedzą w tym temacie. Nie wiedziałem np., że o. Kolbe był w Nagasaki niedługo przed zaistniałą tam tragedią. Tamten świat chciał, żebym wierzył w koniec świata, dramat jaki ma nastąpić niewątpliwie. Zwodził mnie apokaliptycznymi religiami i sektami. Na szczęście byłem naprawdę mało zainteresowany poznawaniem prawdy. Na tyle mało, że kłamstwo też niewiele mnie interesowało. Dziś to się zmieniło. Chcę poznawać i żyć prawdą, chcę być prawdziwy. Dlatego poszukuję prawdy w swoim życiu i staram się doskonalić, nie poprzestając na tym co już osiągnąłem. Cokolwiek osiągnąłem, okazało się, że właśnie stanąłem na początku nowej drogi.

sobota, 6 listopada 2010

po co ciągle do tego wracać

W życiu spotykamy się z różnorakimi problemami. Jedne ciągną się za nami, jak gówno przylepione do burty statku. Drugie przemijają jak śnieg. Problemy robią na nas wrażenie większe lub mniejsze. Najlepiej by było, gdyby ich nie było.

Radzimy sobie z nimi bardzo różnie. Albo zapominamy, albo rozwiązujemy tak, by przestały dokuczać. Najchętniej byśmy zapominali. Stało się i nie odstanie, następnym razem będzie trzeba uważać. Ciężko jest grzebać się w przyczynach, przewinach, rozwiązaniach, zadośćuczynianiach, wdzięcznościach i tym wszystkim. Najlepiej ciach i po bólu.

Przecież komu potrzebne jest to wszystko. Całe to użalanie, ględzenie w kółko o tym samym. Same z tym tylko kłopoty. Jeszcze większe przecież.

No i co z tego, że najchętniej byśmy zapomnieli o problemie na zasadzie ciach i po bólu. Skoro problem o nas nie zapomina? Wręcz przeciwnie, nierozwiązany zawsze wraca. A każda próba zapomnienia powoduje, że za każdym kolejnym razem jest dokuczliwszy. Tak, że w końcu zabraknie siły na takie ciach, by wreszcie było po bólu.

Nie ma innego wyjścia, jak problem rozwiązać. Gruntownie i bez obcyndalania się. Jak się ktoś chce obcyndalać, to potem takie obcyndolone ma to swoje życie. Nie wiadomo w nim co i jak, gdzie i kiedy, po co, na co. Ciągle się trzeba kamuflować i zgrywać. Luz, na jaki stać takiego obcydalacza, też jest obcyndolony, i co gorsza, to się da wyczuć. Czyli z takim człowiekiem nie da się pośmiać pełną gębą i najczęściej na siłę. Sztucznie, niemrawo i głupio. I tak ze wszystkim innym.

Rozwiązanie problemu gruntownie i bez obcyndalania się powoduje, że przede wszystkim poznaje się jego przyczynę. Usuwając przyczynę możemy usunąć problem raz na zawsze. Poza tym poznajemy symptomy problemu. Nikt z nas nie jest doskonały, więc może się okazać, że przyczyna nie została usunięta w sposób doskonały. Dzięki wyraźnym symptomom nadchodzącego problemu, możemy nad nim zapanować, zanim on zapanuje nad nami. Poznanie symptomów pomoże nam również zaobserwować tworzenie problemu przez ludzi z naszego otoczenia. Co również pomaga uchronić się przed nieuchronnym - tym razem nie dla nas. Ewentualnie, przy dobrej woli takiej osoby, możemy być dla niej pomocni i nie pozwolić jej wplątać się w znane nam kłopoty.

Jeżeli naprawdę chcesz pozbyć się kłopotów, to od nich nie uciekaj. Opanowały najlepsza technologię na świecie i poruszają się z największą prędkością świata - myśli ludzkiej. Nikt nie potrafi się od nich ochronić przez unikanie. Jedynym skutecznym sposobem jest rozwiązywanie problemów.

Oczywiście niesie to za sobą zagrożenie nadchodzenia kolejnych, innej natury. Ale to gwarantuje, że życie nie jest nudne i ciągle niesie ze sobą nowe wyzwania. Każdy dzień staje się wtedy nową przygodą życia. Tylko rozwiązanie problemu, gruntowne i bez obcyndalania się, pozwala nie wracać ciągle do tego samego. Unikanie prowadzi do chowania się ciągle przed tym samym. Dodatkowy kłopot w tym, że to nie będzie chowanie się ciągle w nowym miejscu, tylko przez coraz mocniejsze kulenie się w sobie.

A nie na tym życie polega, by się kulić w sobie.