Jak wygląda proste i jasne zakręcanie czytelnika? Prosto i jasno, i zagmatwanie jednocześnie. To proste i jasne.
Daje się np. taki komunikat: ""Gazeta" poznała kolejną porcję "przekazów dnia" - przygotowanych codziennie przez biuro prasowe partii dla polityków PiS ściągawek, jak mają myśleć i co mówić w najważniejszych sprawach. Takie przekazy mają wszystkie partie."
Komunikat jest taki jakiś zagubiony w treści artykułu. Na początku, jak jeszcze koncentracja nie zbyt wysoka. Treść jest prosta i jasna, i zagmatwana jednocześnie. To proste i jasne.
A cały artykuł jest jakby o czymś, ale taki też o niczym. Prosty i jasny, i zagmatwany jednocześnie. Takie, że coś tam niby, ale chyba może nie... Jak konstrukcja seriali. Coś uprawdopodabniającego, coś przyciągającego, kawałek nagości, jakiś skandalik, coś moralnie niestosownego, powszechnie potępianego, nawet przez fanów seriali. Głównie jednak, wypełniacz czasu.
W artykule zawsze mamy podsumowujące zdanie. Właściwie tylko ono ma znaczenie, reszta to radosna twórczość wypełniająca miejsce na treść. Podsumowanie jest jasne i proste, i zagmatwane jednocześnie.
"Czy politycy PiS nie potrafią myśleć i mówić samodzielnie?"
A od siebie dodam, że każdy kto uzna, iż politycy PiS nie myślą i nie mówią samodzielnie, przyznaje, że wszystkie partie wypełnione są takimi politykami. Tylko tyle można wywnioskować z tego artykułu: "Polska w przekazach PiS".
Kłopot w tym jednak, prosty i jasny, i zagmatwany jednocześnie, że jeżeli politycy innych partii mieliby jednak myśleć i mówić samodzielnie posługując się tymi samymi narzędziami co politycy PiS, to politycy PiS muszą być i myślący i samodzielni. Proste i jasne, i zagmatwane jednocześnie.
piątek, 27 maja 2011
wtorek, 24 maja 2011
Dorosłe dziecko
Film na youtubie pt.: "W obronie Wypraw Krzyżowych"
Wiele osób, podejrzewam, że przede wszystkim młodych, jest święcie przekonanych, że rzeczywistość jaka ich otacza to kwestia przypadku. Urodzili się akurat Polakami, w Europie, z tych rodziców. Urodzili się bo mieli się urodzić i tyle. Wykazują tym samym mentalność dziecka, które dopiero co zaczęło chodzić. Rozrzuca zabawki, a potem natyka się na jedną, czy drugą, bez refleksji skąd się tutaj wzięła, ale cieszy się, że jest, bawi przez chwilę i porzuca.
Tymczasem bycie Polakiem, Europejczykiem, to splot wielu wydarzeń, często związanych z poświęceniem życia. Istnienie człowieka różni się od istnienia rośliny samosiejki. Nawet jeśli bardzo chcielibyśmy się zbliżyć do natury. Oczywiście, bycie Francuzem, Jemeńczykiem, Bośniakiem, czy Grekiem tak samo. Każdy człowiek jest nosicielem tradycji swoich przodków i całego brzemienia przeszłości, jaki doprowadził do jego osobistego zaistnienia. Przypadek istnieje tylko w tych chwilach naszego życia, w których Bóg pragnie zachować anonimowość.
Dlatego, na ten przykład, twierdzę, że medytacje rodem z hinduizmu, u ludzi o korzeniach chrześcijańskich prędzej doprowadzą ich do depresji i oderwania od rzeczywistości niż do obiecanych wolności i rozbudzenia jakichś niezwykłych zdolności. Jeżeli mamy mentalność chrześcijańską, to muszą przeminąć pokolenia, by się w nas zakorzeniła mistyka hinduizmu, i każda inna obca, a nawet wroga, naszej tradycji. Można przyjąć postawę, że zostaliśmy skazani na mistykę chrześcijańską i popaść w depresję lub jakieś inne oderwanie od rzeczywistości, albo przyjąć rzeczywistość taką jaką jest i zanurzyć w to, co nam ona oferuje. Ryzykuje się przy tym tylko tyle, że można przeżyć coś pięknego i prawdziwie boskiego. Coś znacznie więcej niż choćby najciekawsze zdolności ludzkie.
No, ale do tego by ryzykować trzeba umieć żyć czymś więcej niż się by się chciało. By się chciało żyć wygodnie, od przypadku do przypadku, znajdując jakąś zabawkę i bawić się nią, dopóki się znudzi, a potem niech ktoś posprząta lub nie, co za różnica.
Wiele osób, podejrzewam, że przede wszystkim młodych, jest święcie przekonanych, że rzeczywistość jaka ich otacza to kwestia przypadku. Urodzili się akurat Polakami, w Europie, z tych rodziców. Urodzili się bo mieli się urodzić i tyle. Wykazują tym samym mentalność dziecka, które dopiero co zaczęło chodzić. Rozrzuca zabawki, a potem natyka się na jedną, czy drugą, bez refleksji skąd się tutaj wzięła, ale cieszy się, że jest, bawi przez chwilę i porzuca.
Tymczasem bycie Polakiem, Europejczykiem, to splot wielu wydarzeń, często związanych z poświęceniem życia. Istnienie człowieka różni się od istnienia rośliny samosiejki. Nawet jeśli bardzo chcielibyśmy się zbliżyć do natury. Oczywiście, bycie Francuzem, Jemeńczykiem, Bośniakiem, czy Grekiem tak samo. Każdy człowiek jest nosicielem tradycji swoich przodków i całego brzemienia przeszłości, jaki doprowadził do jego osobistego zaistnienia. Przypadek istnieje tylko w tych chwilach naszego życia, w których Bóg pragnie zachować anonimowość.
Dlatego, na ten przykład, twierdzę, że medytacje rodem z hinduizmu, u ludzi o korzeniach chrześcijańskich prędzej doprowadzą ich do depresji i oderwania od rzeczywistości niż do obiecanych wolności i rozbudzenia jakichś niezwykłych zdolności. Jeżeli mamy mentalność chrześcijańską, to muszą przeminąć pokolenia, by się w nas zakorzeniła mistyka hinduizmu, i każda inna obca, a nawet wroga, naszej tradycji. Można przyjąć postawę, że zostaliśmy skazani na mistykę chrześcijańską i popaść w depresję lub jakieś inne oderwanie od rzeczywistości, albo przyjąć rzeczywistość taką jaką jest i zanurzyć w to, co nam ona oferuje. Ryzykuje się przy tym tylko tyle, że można przeżyć coś pięknego i prawdziwie boskiego. Coś znacznie więcej niż choćby najciekawsze zdolności ludzkie.
No, ale do tego by ryzykować trzeba umieć żyć czymś więcej niż się by się chciało. By się chciało żyć wygodnie, od przypadku do przypadku, znajdując jakąś zabawkę i bawić się nią, dopóki się znudzi, a potem niech ktoś posprząta lub nie, co za różnica.
poniedziałek, 23 maja 2011
Sukces mężczyzny
W wyniku pogoni za sukcesem rola więzi emocjonalnych w życiu mężczyzny, męża i ojca, schodzi nieraz na dalszy plan. Więzi uczuciowe - także te najważniejsze - małżeńskie, rodzicielskie, przyjacielskie - zostają podporządkowane sukcesowi zawodowemu. Dla niejednego mężczyzny ceną jego sukcesu jest słaba więź z żoną oraz zaniedbanie relacji z własnymi dziećmi.
Rywalizacji zawodowej towarzyszy nieraz uczucie zazdrości. Dręczy ono i niszczy wewnętrznie wielu współczesnych mężczyzn, co fatalnie odbija się nieraz na więziach emocjonalnych z najbliższymi, szczególnie zaś z dziećmi.
Brak sukcesu w pracy sprawia, iż dzisiejszy ojciec przychodzi do domu w drażliwym nastroju płynącym z bezsilności i bezradności, zmieszanych z zadawnionym wstydem i odrętwieniem typowym dla osób nienawidzących swojej pracy.
Ojcowie nie umiejąc pogodzić się różnymi porażkami życiowymi na polu zawodowym przenoszą je nieraz w sposób zupełnie nieświadomy na swoje dzieci, zadręczając je żądaniem sukcesów szkolnych. Synowie wzrastają wówczas w kompleksie niższości, z którego usiłują się leczyć dążąc - podobnie jak ich ojcowie - do osiągnięcia wielkiego życiowego sukcesu poprzez rywalizację z innymi.
W ten sposób zamyka się błędne koło.
za portalem zwodzenie.pl
sobota, 14 maja 2011
Fajny program widziałem
"Prawdziwa władza Watykanu", "Ciemna strona haju", "Powrót egzorcystów", "Eugenika - w imię postępu" te i inne dokumenty pokazuję na nowej stronie, którą zrobiłem na Facebooku: "Fajny program widziałem". Zapraszam do przyłączania się i pokazywania tego, co uważacie za interesujące, co było pokazywane lub będzie wkrótce i chcielibyście o tym powiadomić znajomych.
A jeśli chodzi o znajomych - nie zapomnij powiadomić ich o tej stronie :-)
A jeśli chodzi o znajomych - nie zapomnij powiadomić ich o tej stronie :-)
poniedziałek, 2 maja 2011
Reggae z wykopalisk
Już prawie nie pamiętam jak wyglądały początki reggae w Polsce. Na pewno przez wiele lat nie pamiętałem jakimi treściami karmiłem wtedy swoja duszę.
Okazało się, jednak, że zasiało się we mnie ziarno wojownika z pod sztandaru Niezwyciężonego Lwa z Plemienia Judy. I dziś nieobca mi sprawiedliwość i prawda, i droga do Boga. A słuchając słów dochodzę do pewnego wniosku - niewiele się zmieniło.
Czasem, jednak, obserwując co się dzieje w moim otoczeniu, kraju, świecie. Obserwując co jak zachowują się ludzie, wydaje mi się, że nadal nie potrafią decydować o sobie.
Dziękuję za wklejenie tych wykopalisk.
Okazało się, jednak, że zasiało się we mnie ziarno wojownika z pod sztandaru Niezwyciężonego Lwa z Plemienia Judy. I dziś nieobca mi sprawiedliwość i prawda, i droga do Boga. A słuchając słów dochodzę do pewnego wniosku - niewiele się zmieniło.
Czasem, jednak, obserwując co się dzieje w moim otoczeniu, kraju, świecie. Obserwując co jak zachowują się ludzie, wydaje mi się, że nadal nie potrafią decydować o sobie.
Dziękuję za wklejenie tych wykopalisk.
Degradacja zmysłu wiary
Nieznajomość zagrożeń jakie niosą ze sobą niechrześcijańskie religie, fascynacja wschodnimi technikami umysłowymi, okultyzmem i magią doprowadziła do rozwoju religijnego relatywizmu i mistycznego chaosu. Coraz mniej można dziś spotkać niepokoju i troski o wierność prawdzie i o przestrzeganie pierwszego przykazania. Jeżeli w ogóle spotykamy się z oburzeniem, to dotyczy to wandalizmu czy kryminalnych czynów wyznawców szatana czy grup sekciarskich. Rzadko mówi się o obrazie Bożego Majestatu czy grozie wiecznego potępienia.
Pojawiła się moda na osiąganie jakichś nadnaturalnych doświadczeń i nadzwyczajnych zdolności. Ludziom, którzy ulegają złudnym osiągnięciom poprzez trening okultystycznych ćwiczeń, trudno zrozumieć, że cuda, proroctwa i uzdrowienia niekoniecznie pochodzą od Boga. Czasem są to zjawiska zupełnie racjonalnie wytłumaczalne (hipnoza, sugestia, magnetyka, chemia itp.), a czasem będzie to imitacja wywołana przez złe duchy (szatan potrafi przybrać postać świetlistego anioła).
Coraz częściej można spotkać katolików, którzy bagatelizują praktyki oddalające od Boga. Wskazuje to na zjawisko degradacji zmysłu wiary. Wyhamowany zostaje rozwój intelektualny oraz deprawuje się sfera uczuciowa. Potęguje to egoizm, agresję i zmysłowość, a w duchowym aspekcie niszczy się świadomość świętości Boga. "Naturalny zmysł wiary, który u zdrowego, rozumnego człowieka nastawiony jest na szukanie obiektywnej prawdy i ukierunkowany jest ku Bogu, zostaje zwichnięty poprzez uleganie zmysłowym iluzjom, które wytwarzają bluźniercze wyobrażenie boskości i złudny obraz Wszechświata" (s. Michaela OP).
Dezorientacja wynikająca z okultystycznej propagandy, gdzie mylone są magia i cuda powiązane z łaską Bożą, potrzebna jest ludziom, którzy dążą do zmiany porządku społecznego i moralnego, oraz takim, którzy próbują zbudować swój prestiż na nadzwyczajnych podstawach. Dochodzi do tego, że ludzie zatracają świadomość swej niższości i zależności od Boga i Jego woli, niejednokrotnie stawiając się na równi z Bogiem lub nawet mającym lepsze pomysły na rzeczywistość.
Można, więc, obserwować proces utrwalania się destrukcyjnej, antysakralnej cywilizacji, która oddalając od Boga, przybliża do potępienia, ponieważ jest w oczach Bogach obrzydliwością.
Człowiek pozostający pod wpływem jakiejkolwiek degradacji, tu zatraceniu zmysłu wiary, nie będzie w stanie podejmować trzeźwych, zdroworozsądkowych decyzji i korzystać ze swojej wolności. Manipulowanie wiarą wyrządza krzywdę, a głosiciele owej destrukcji nie mogą mieć nic dobrego na celu. Jeżeli nie stoją po stronie dobra, stoją po stronie zła, bo duchowość nie pozostawia innego wyboru.
Subskrybuj:
Posty (Atom)