
Człowiek ma ogromną wyobraźnię i umie się postarać, ale nie jest w stanie zrozumieć pojęcia wszechmocy. Niektórzy posiądą moce większe niż pozostali ludzie. Będą mieli, dzięki temu prawo, a czasami nawet i obowiązek, nazywać siebie wybrańcami. Jednak część z nich ogarnie poczucie wszechmocy i bardzo długo nie będą potrafili zauważyć, że już nawet nie są ponad przeciętni. Wyobraźmy sobie pijaka (to nietrudne), który od trzech lat, praktycznie, nie wychodzi z jednej knajpy. Jak każdy z nas, deptaczy chodników, pragnie prestiżu, jakiejś trwałej wartości lub choćby chwalebnego wydarzenia, które pozwolą mu czuć się ponad przeciętnego zasiadywacza w owej knajpie. I z pewnością takie ma. Gdyby szary deptacz chodników posłuchał historii stałych bywalców knajp, zauważyłby, że większość z nich jest o wiele wrażliwsza od niego i (taki knajpiany zakapior) ma conajmniej jedno dyżurne chwalebne wydarzenie w swojej przeszłości, do którego sam nie dorasta. Zawsze można to wpiąć na półkę z przechwałkami, ale w rzeczywistości, choć barwnie podana, jest to prawda. Jednak zasiadywacz nie zauważa, że opowiada historie przed kilku lat i że w międzyczasie niewiele się wydarzyło, że już się na tyle zdegradował nałogiem, że stał się i niewiarygodny i nawet nieprawdziwy. Tak samo z tymi, którzy będąc zaledwie ponadprzeciętnymi uważali się za wszechmocnych. Ich chwała nie jest blaskiem, choć tego nie widzą. Są jak ci knajpiani historiopisarze, tak niewiarygodni, że nieprawdziwi.
Jednak znajdują "uczniów". Z czego to wynika? Najczęściej mają lepszą elokwencję, umiejętność przyciągania słowem, no i ten potrzebny rodzaj bezczelności, by potrafić wystawić naiwnych na kpinę, zachowując powagę. Ich uczniowie często wywodzą się z tych ludzi, którzy sami nie byli stworzyć sobie takie boga, któremu warto byłoby poświęcić swój cenny czas i myśl jakąś głębszą od wyboru rodzaju zapachu kadzidła. Autorytetem staje się dla nich ten, który stwarza boga wydającego się nie być nieudacznikiem. A może nawet ma cechy wszechmocnego. W końcu, jeżeli nie rozumiemy czym jest wszechmoc, to znaczy, że wszechmocą jest wszystko inne. Są niczym słuchacze owego zasiadacza knajpianego, który stawia i snuje te swoje opowieści. I co można zmienić?
Podobnie jak zasiadywacz knajpiany przeżywa wiele przygód w powrotach do domu i w samym domu, ponadprzeciętni przeżywają swoje przygody na swych duchowych drogach i w duchowych zmaganiach. Co ciekawe, w oczach naiwnych, bo kogóż by, te zmagania uwiarygadniają bzdury i duchową głupotę. Tak jakby śpiący pijak, który przespał swój przystanek (a jeszcze lepiej stację) stawał się wiarygodniejszy w swoich opowieściach. Albo kłótnia z żoną uwiarygadniała potrzebę sięgania po alkohol. Cóż jednak zrobić, skoro naiwny tak właśnie rozumie autorytet? Alkoholik jest o tyle usprawiedliwiony że działa pod wpływem mechanizmów uzależnienia - to choroba. Co tłumaczy naiwniaka? Albo jest głupi, albo dawanie nabijania się w butelkę jest mu do czegoś potrzebne z powodów psychologicznych. Jest cała masa syndromów, które to opisują. Ale co usprawiedliwia ponadprzeciętnych, którym odbiło? Chyba tylko to. Skoro ich bóstwo jest nieudaczne, to i takie musi pozostać ich życie. Jak powiada ludzka mądrość: skoro im tam dobrze, to dobrze im tak...
Ilustracja pochodzi
z oferty księgarni tolle.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz