Ciekawość każe nam zwracać się do okultystów lub też samemu poświęcić się studiowaniu i praktykowaniu tajników okultyzmu, pragnąc stać się znawcą nauk tajemnych. W obu przypadkach mamy do czynienia z wolą zwracania się do sił nie do końca określonych, co wiąże się w poczuciem niepewności życiowej. Stosowanie nieznanych formuł i tajemnych rytów, aby przez ciekawość zdobyć nową wiedzę może okazać się zwykłą błazenadą. Niemniej jednak celem jest opanowanie sił natury i zapanowanie nad wydarzeniami lub wywieranie wpływu na innych ludzi albo też zdobycie umiejętności właściwej obrony przed innymi.
Jednoznacznie mamy do czynienia z zabobonem i bałwochwalstwem, ponieważ chodzi o poszukiwanie prawdy poza Bogiem i poza Jego prawami, które nie satysfakcjonują, albo w które się już nie wierzy i dlatego zaciekawiona okultyzmem osoba poszukuje innych dróg, odmiennych praw, różnych bóstw, które mają przyjść z pomocą. Cała historia zbawienia obrazuje tę alternatywę, która nie dotyczy tylko ludu hebrajskiego, ale staje się symbolem całej ludzkości wszystkich czasów. Żydzi znajdowali się pośród ludów pogańskich, które miały taką właśnie mentalność. Każdy lud miał swoje bóstwa opiekuńcze, a każde terytorium posiadało swoich bogów. Stąd też wypływała ciągła pokusa funkcjonująca pośród narodu żydowskiego: "Czy wierzyć w prawdziwego Boga, który objawił się Abrahamowi, Mojżeszowi, prorokom, który wyzwolił ich z niewoli egipskiej lub też wierzyć w bogów tych narodów, wśród których zamieszkiwali lub w opiekuńczych bogów tych miejsc, w których przebywali? Kto bardziej zasługiwał na zaufanie, kto bardziej się nimi opiekował i za kim bardziej opłacało się iść?
W ten sposób wierność przeplatała się ze zdradą, a ucieczka z decyzją powrotu. Żyli niczym zawieszeni na huśtawce sprzecznych decyzji i obietnic.
Podobnie zachowuje się współczesny chrześcijanin i można przypuszczać, że chrześcijanin dnia jutrzejszego też nie będzie inny.
Oparłem się tutaj o książkę o. Amortha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz