piątek, 16 lipca 2010

W polityce wre

Oglądałem dziś przed dziewiętnastą program informacyjny na jednym z komercyjnych kanałów telewizyjnych. Dziennikarze wmawiają mi, że jest jakaś wojna polsko polska. Że niby to Jarosław Kaczyński i cały PiS wrócił do jakiegoś języka z przed kampanii wyborczej. No i tu bym się zgodził.

Dlaczego uznałem, że to dziennikarze coś mi wmawiają, a nie, że to ma miejsce? Pokazali mi dwóch polityków, którzy chociaż są z jednej partii nie mają takiego samego zdania, nawet na temat Jarosława Kaczyńskiego. Jestem pewien, że gdyby stali obok siebie powiedzieliby coś innego, nawet zaprzeczającego. Potem została pokazana pani polityk. Najwyraźniej telewizja szanuje panie w polityce. Pokazali jak mówi jedno zdanie. Cholera wie o czym mówi, brzmi jak zadziwienie. Może komentuje małą wydajność operacyjną jej koleżanki partyjnej, a może ktoś właśnie na jej oczach przebiegł przez jezdnię ledwo unikając przejechania przez przejeżdżające auto. Może była świadkiem zatrzymania przez policję zatrzymania pijanego i awanturującego się kierowcy. Trudno ustalić. Był też polityk, wydawałoby się szacowny, o katolickim wizerunku, pracujący przy bardzo kontrowersyjnymi z punktu widzenia katolika projektach. Wyrażał oburzenie. Te cztery osoby były pokazane po stwierdzeniu przez dziennikarza, że Jarosław Kaczyński wrócić do języka jaki już od kilku lat promuje ta stacja telewizyjna, jednocześnie określając go jako haniebny.

Dlaczego nie wierzę takim informacjom? Sam, jak podejrzewam, nie miałbym zbyt wielu kłopotów sfilmować  różnych polityków wypowiadających różne zdania. Nikt, przecież by mnie nie pytał czego te wypowiadane zdania dotyczą. Pokazałbym je we właściwym kontekście, który miałby udowodnić moją tezę. Poważna telewizja (gabarytowo, nie wiarygodnie) na pewno nie ma z tym problemu.

Tylko idiota  lub ktoś bardzo, ale to bardzo, pragnący być idiotą może wierzyć, że Jarosław Kaczyński nie jest żywo zainteresowany sprawą katastrofy smoleńskiej. Ma interes w tym by wyjaśnić dramat śmierci własnego brata - Prezydenta Rzeczpospolitej Polski. Ma do tego wykształcone narzędzia, nie jest królewną śnieżką i co za tym idzie nie musi się oglądać na łaskę oficjeli prowadzących śledztwo. Wykorzystując swoje narzędzia osiągnie swój cel.

To normalne, że będą wokół niego latać wszelkiego rodzaju hieny, robiące złą robotę wokół tego. Taka jest twarz prawdziwej demokracji. Nienormalne jest odbieranie Jarosławowi Kaczyńskiemu twarzy demokraty. Trzeba by jakieś czterdzieści ostatnich lat spędzić gdzieś z dala od Polski, albo w izolacji od rzeczywistości, by nie orientować się w roli jaką ten człowiek spełnił dla Polskiej demokracji. Właśnie teraz będzie z tej roli korzystał, niezależnie od tego co mówi Tusk do dziennikarzy, a co do swoich partyjnych kolegów i koleżanek.

Dlaczego zgadzam się z tym, że wizerunek dawnego Kaczyńskiego i PiSu wraca? Bo dziennikarze znów czują się bezkarni w tej kreacji. To dobrze. Nikt tak dobrze nie wychodzi na frajera, jak frajer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz