niedziela, 26 września 2010

Trzy dni z Kaczyńskim

Wchodząc w krótki dyskurs na temat zaufania do intelektu p. premiera Kaczyńskiego u jednego ze znajomych na facebooku, naszła mnie pewna refleksja.

Głównie pomyślałem o wspomnianej tam apodyktyczności J.K.

Zastanowiłem się jakby to było, gdybyśmy mieli we dwóch spędzić trzy dni pod namiotem. Nie twierdzę, że jestem fachowcem w dziedzinie. Podejrzewam jednak, że szanowny pan Jarosław Kaczyński ma się w tym temacie jeszcze gorzej. Skończyłoby się to pewnie moimi apodyktycznymi atakami wobec niego powodowanymi brakiem cierpliwości, kiedy w grę wchodzi jak najlepszy komfort życia w takich warunkach. Biwak rządzi się swoimi prawami, niezależnie od tego czy ktoś je zna, czy nie.

Wielu ludzi uważa, a i ja się skłaniam do tej opinii o mnie, że jestem niespotykanie spokojnym człowiekiem. Nie znam osobiście Jarosława Kaczyńskiego. Nie wymieniłem z nim nigdy żadnego zdania. Wierzę jednak ludziom, którzy opowiadają, że to ktoś z kim dobrze się współpracuje. Nie urodziłem się wczoraj i nie przyleciałem tu z jakiejś innej planety. Mam bogate doświadczenie życiowe i potrafię, dzięki niemu, sporo zrozumieć, gdy przyglądam się czemuś/komuś obok. Jarosława Kaczyńskiego bardziej widzę jako umiejętnie przedstawiającego i przekonującego do swoich wizji, niż rozkazodawcę. Oskarżyłbym go o o wiele więcej cierpliwości wobec partyjnych kolegów, którym wyjaśnia o co mu chodzi lub jak widzi realizację ich pomysłów, niż w sytuacji gdy ja chciałbym żeby pod tym naszym namiotem było coś zrobione tak, jak ja to rozumiem, że byłoby najlepiej. Wnioski wyciągam z widzianych w tiwi konferencji prasowych jakich udziela jako prezes PiS. Bardzo jasno i klarownie wyjaśnia swoje stanowisko. Nie powtarza się. Nie wyjaśnia już jasnych sytuacji, tylko odsyła do wcześniejszych wyjaśnień. Nie sądzę, żeby w takich momentach wymagał zbyt wiele. To raczej od niego wtedy wymaga się zbyt wiele. Sam często tracę cierpliwość gdy mam kilku kolejnym osobom pod rząd wyjaśniać to samo.

Jarosław Kaczyński na swoje zdanie i potrafi bronić swoich racji. To wyjątkowy człowiek, ponieważ jak powszechnie wiadomo, to jego grzech największy. Zawsze myślałem, że to jest zaleta godna pochwały, ale przecież nie zawsze wiedziałem, że jest Jarosław Kaczyński. A nawet jak wiedziałem to większość tego nie czasu nie byłem zainteresowany jego osobą. Dzisiaj byłoby moich grzechem największym nie wiedzieć, że jest Jarosław Kaczyński. Przecież niemal każda wypowiedź publiczna naszych polityków wspomina o nim. Tak więc każdy go zna. W dobrym tonie jest negacja go jako polityka, ale i osoby. Czego najlepszym dowodem jest temat, który skłonił mnie do wyżej wspomnianych refleksji.

To co skłoniło mnie do napisania moich refleksji jest moja postawa wobec dobrego tonu. Zwyczajnie mam gdzieś konwenanse. Nie noszę trampek, bo teraz noszą je snoby. Nosze zwykłe buty i zastanawiam się nad kupieniem "lakierek", żeby wyciąć wszystkim numer ;-) Ale na PiS głosuję z przekonania. To nie jest moja opcja polityczna, na którą najchętniej bym głosował. Przekonany jednak jestem, że to PiS gwarantuje taki rodzaj wolności i praworządności, która rozwinie oczekiwany przeze mnie polityczny obrót spraw.

Myśl o tym, że mógłbym spędzić trzy dni pod namiotem z p. premierem J.Kaczyńskim nie napawa mnie lękiem przed jego zachowaniem, a przed moim. Być może to właśnie jest wskazówka dla wszystkich jego przeciwników, którzy nie koniecznie go krytykują, bo mają za co. To może być wskazówka dla tych, którzy go negują, bo tak jest w dobrym tonie, gdzie nie trzeba mieć zdania własnego, wystarczy zdanie wszystkich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz