Usłyszałem wczoraj ciekawą opowieść na temat wykorzystania wiary w swoim życiu.
Wyobraźmy sobie dwóch facetów, którym zostają podarowane żarówki. Każdy bierze swoja i wraca do domu. Jeden od razu wkręca żarówkę do lampy i oświetla swój dom. Jasność jaką dała mu ta żarówka pozwala obejrzeć się w lustrze i poprawić co nie co w wyglądzie. Zapalona żarówka pozwala mu przyjrzeć się swojej rodzinie, innym domownikom i poprawić stosunki z nimi. Oni sami również mogą poprawić swój wygląd. W świetle żarówki można rozejrzeć się po domostwie i sprzątnąć nagromadzony brud i żyć w czystości. Paląca się żarówka pozwala przyjrzeć się meblom i ponaprawiać wszelkie uszkodzenia i mankamenty. Można również lepiej je poustawiać, by było przestronniej i przyjemniej oraz bezpieczniej. Niektórym ludziom piszczele służą do wskazywania na meble w ciemności.
Tymczasem drugi po przyjściu do swojego domu schował żarówkę do szuflady. Uznał ja za dar tak wielki, że należy go uszanować i nie wykorzystywać nadmiernie. Cóż, w konsekwencji pozostał w ciemności. W lustrze widział tylko zarys swojej sylwetki i nic nie wskazywało, że trzeba coś poprawiać. Inni domownicy też widzialni byli tylko jako zarysy, którymi o tyle trzeba się przejmować, by się nie zderzać w ciemności. Na meble trzeba było szczególnie uważać i tak w zasadzie, to były tylko zawadą w ciemnym domu. Niczego nie trzeba było poprawiać, bo niczego nie było widać. Dom pozostał w ciemności, ale nikt nie mógł zarzucić właścicielom, że nie mają żarówki. Nie tylko mieli żarówkę, ale nawet ją traktowali z szacunkiem. Nie to co te łapserdaki, którzy nic tylko marnują swoją żarówkę.
Naprawdę warto przemyśleć zastosowanie żarówki wiary we własnym życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz