czwartek, 29 marca 2012

100 pytań na temat randek, związków i czystości seksualnej



Jeśli naprawdę mnie kochasz
100 pytań na temat randek, związków i czystości seksualnej




Książka "Jeśli naprawdę mnie kochasz" daje czytelnikom proste odpowiedzi na trudne pytania. Podejmując zagadnienia dotyczące związków, przed którymi stają współcześni młodzi ludzie, Evert objaśnia pojmowaną często błędnie cnotę czystości nie jako odrzucenie ludzkiej seksualności, ale jako afirmację autentycznej miłości. 

Ta przełomowa publikacja zawiera pytania najczęściej zadawane Evertowi, gdy mówi na temat cnoty czystości w setkach szkół. Jego humorystyczne, przyjazne i szczere podejście do sprawy otwiera serca i umysły na tematy często z góry odrzucane czy też źle rozumiane. 

Dla nastolatków książka będzie użytecznym poradnikiem w kwestii tego, jak rozpocząć związek, zadecydować o swoim powołaniu, znaleźć kiedyś odpowiedniego współmałżonka oraz jak zachować czystość, nie narażając na szwank miłości. 

Pozwoli rodzicom i wychowawcom zrozumieć na nowo, w jaki sposób można pomagać nastolatkom w odróżnianiu miłości od pożądania. Mogą oni nawet zyskać nowe spojrzenie na własne życie, ponieważ - jak wyjaśnia Evert - czystość nie jest jedynie dla singli, cnotę tę muszą praktykować także małżeństwa. 


niedziela, 25 marca 2012

Sztuka komunikacji


Dyskusja jest sposobem na wymianę poglądów przez osoby zainteresowane danym tematem lub zjawiskiem. Dochodzi w niej do ścierania się różnych poglądów, czasem doprowadza do określenia jakiegoś kompromisu między dyskutantami, choć wcale nie musi do tego doprowadzać. Należy jednakże pamiętać, że zapobiega konfliktom między ludźmi, dając możliwość określenia stanowiska i uświadomienia sobie stanowiska dyskutanta. Możliwe, że rozbieżność zdań nigdy nie zostanie rozwiązana na korzyść jednej lub drugiej strony. W codziennej komunikacji nie byłoby to jakąś rzadkością.

Niewielki jest problem gdy chodzi o nazywanie przedmiotów, np. z widelcem nikt nie ma problemu. Inaczej natomiast można zacząć myśleć, gdy zaczyna się rozważać dosłowność określeń, np. różnica między deszczyk, a nieboszczyk.

Podstawowym problemem w dyskusji jest ocenianie. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że to właśnie robimy. A jeszcze częściej nie zdajemy sobie sprawy z siły słów użytych do oceny. Dajmy na to słowo "biadolisz".

Kiedy myślimy o kimś, że biadoli, dajemy komunikat, conajmniej sobie, że ktoś się myli, ale wręcz nie ma prawa do swojego stanowiska. Dosłownie można to tłumaczyć bagatelizacją osoby, robiąc z niej jednocześnie "beksę". A co jeżeli zaczynamy tak mówić o kimś przy innych? Dajemy jasny komunikat, jak uważamy, że należy traktować naszego oponenta.

Wiadomo, że beksy się nie wspiera, nie ma się wobec beksy skrupułów, co pozwala na agresję wobec beksy. Beksę zostawia się samej sobie, dodatkowo uważając, że wykonało się kawał naprawdę dobrej roboty.

Wyobraźmy sobie teraz, że ktoś z pozycji autorytetu osoby należącej do elity, stosuje podobne manewry, celowo, by wywołać określone i oczekiwane przez siebie reakcje? Kto chce być w taki sposób zmanipulowany? Jak widać, słowo ma ogromną siłę i jak najbardziej jest używane jako broń retoryczna. Przypisywanie etykiety jest powszechnie stosowanym trikiem. Stosuje się to w reklamie, w motywowaniu do pewnych działań, na potrzeby konkurowania i w wielu, wielu innych aspektach. Myślę, że świadomość takich działań i odgadywanie ich celowości może uchronić nas przed niechcianym poddaństwem, zanim będzie zbyt późno. Zbyt późno by umieć się jeszcze z tego wyzwolić, zawrócić ze złej drogi, na którą wepchną nas ludzie złej woli, nie tylko wobec swoich oponentów, ale i nas samych.

Polecam książkę


sobota, 24 marca 2012

Dyskusja o sytuacji polskiego Kościoła


Książka wywiad "Chodzi mi tylko o prawdę" Tomasza Terlikowskiego z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim wywołuje ostatnio lawinę dyskusji na temat sytuacji polskiego Kościoła. Rzeczywiście nie jest to grzeczny wywiad, dotyka trudnych spraw, również i takich, o których głośno się nie mówi. Myślę, że to bardzo ważny głos w tej dyskusji. Niektórzy twierdzą, że stoi w opozycji do wcześniejszej publikacji autorstwa abp. Michalika "Raport o stanie wiary w Polsce", który przez wielu, nawet duchownych, uznany został za zbyt "cukierkowy".

Katarzyna Wiśniewska w swoim artykule: "Ks. Isakowicz-Zaleski: Mafia homoseksualna trzęsie Kościołem" podkreśla iż Kuria Krakowska ma problem z księdzem od kiedy ten zaczął nawoływać księży do przyznawania się do współpracy z SB. Dodaje, że ten wywiad rzeka (ponad dwieście stron treści) to atak na Kościół w Polsce i na kard. Dziwisza. Najistotniejsze, co wynika z lektury jej artykułu to homoseksualizm wśród duchownych "środowisko homoseksualne zawsze miało w Watykanie ogromne wpływy. Lobby homoseksualne bardzo dobrze się maskuje, ukrywa i trzyma razem". "Nie może być tak, że ktoś otrzymuje ważne i odpowiedzialne stanowisko tylko z powodu swojego homoseksualizmu." oraz "Lobby gejowskie w Kościele może zniszczyć każdego, kto wejdzie mu w drogę." Jak zauważa K.Wiśniewska ks. Isakowicz-Zaleski ma znać "przypadek jednej z kurii, w której od biskupa do kamerdynera pracują wyłącznie osoby o takiej skłonności." Całość.

W opozycji do jej słów wychodzi sam T. Terlikowski i z pozycji współautora pisze: "Gdybym nie znał tego wywiadu byłbym przekonany, że to jakiś szaleńczy atak na Kościół". I dalej: "Nie ukrywam, że „Chodzi mi tylko o prawdę”  to nie jest grzeczny wywiad, bo też i ksiądz Isakowicz-Zaleski nie jest „grzecznym” księdzem. Są w nim zawarte także momenty trudne, słowa o problemie lobby homoseksualnego w Kościele czy oceny postawy kurii krakowskiej. Zawsze są one jednak opatrzone licznymi zastrzeżeniami, i mocnym przypomnieniem, że to jednak są wyjątki, a nie norma." "Poza tym rozmawiamy o Ormianach i ich liturgii, o rzezi wołyńskiej, o Ukrainie, oceniamy Prawo i Sprawiedliwość, Adama Michnika (dodajmy o wiele ostrzej od kardynała Dziwisza), a także spieramy się na temat celibatu. Nie zabrakło także uwag na temat relacji księży i biskupów. Niekiedy zawarte są w książce mocne opinie, ale... w niczym nie zmienia to faktu, że zawsze motywowane miłością do Kościoła, a nie walką z kimkolwiek." Całość na portalu poświęconym Fronda.pl "Jak obrzydzić księdza Isakowicza-Zaleskiego".

Czy Kościół w Polsce wymaga zmian? Jest stabilny, czy rozdarty? W kontekście podkreślania, że mamy atak na Kościół, z pewnością warto dokonać analizy i ugruntować własne zdanie na temat Kościoła. Te dwie książki, wskazane na początku, mogą tylko w tym pomóc.

Skutki okultyzmu


Informacja o egzorcyzmach, na samym początku,  była kierowana do odbiorców, którzy tylko precyzowali sobie wiedzę. Książki pisane były w formie poradników, językiem sugestii i konkretnych porad do specjalistów i znawców tematu. Miało to na celu przystopowanie przerostu doktryny i działań praktycznych. Z kolei coraz szersze propagowanie tematu i porządkowanie wiedzy o egzorcyzmach dla odbiorców powszechnych było powodowane wzrostem działalności fałszywych egzorcystów i uzdrowicieli.

Zniewolenia demoniczne dotykające sfery wolności osobistej i wymagające modlitwy o uwolnienie czy też uzyskania wyzwolenia z pod władzy demonicznej, są skutkiem braku przebaczenia i zatwardziałości serca. Ogromne znaczenie ma tutaj również oddziaływanie okultystyczne, zarówno dla operatorów okultyzmu jak i ich klientów. Można tu mówić o nieświadomości ataków magicznych i ich skutków, u osób które nie korzystają z płaszcza ochronnego Opatrzności Bożej. Okultyzm, w opinii duszpasterzy wszystkich wyznań chrześcijańskich, ma tutaj istotne znaczenie. Jest to obszar wyjątkowo destrukcyjnych oddziaływań poprzez obecność demonów. Okultyzm jest właściwą religią szatana, która przeciwstawia się prawdziwemu Bogu i prawdziwej religii. Wynika to z tego, że grzechy okultyzmu są grzechami idolatrii (KKK 2116-2117).

W takiej sytuacji szczególnie ważne będzie formalne, najlepiej publiczne, świadome i dobrowolne, wyrzeczenie się tych grzechów i odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Ma to istotne znaczenie ponieważ angażowanie się w okultyzm może powodować brak akceptacji Boga we własnym życiu i ingerować w uzdrowienie. Duch Święty nie może swobodnie wpływać na osobę, która popadając w sidła okultyzmu, zbudowała sobie wewnętrzne bariery na bezinteresowną miłość. Bez oczyszczenia nie ma uzdrowienia. Jeżeli zniewolona osoba nie jest gotowa całkowicie i bezpowrotnie oddać swego życia Jezusowi Chrystusowi, uzdrowienie nie będzie musiało mieć miejsca, ponieważ nie chodzi tu o żadne formuły obronne, ale o akt wyrzeczenia się powiązań z siłami zła. Wyrzeczenie takie będzie polegać także na zerwaniu wszelkich z nimi więzi medialnych oraz relacji osobowych z ludźmi w nie uwikłanymi. Dotyczy to również przedmiotów, które należy zniszczyć. Polecają to zarówno praktycy modlitwy o uwolnienie jak i ex-okultyści, ponieważ są to czynniki, które nie tyle niwelują działanie modlitw, co opóźniają ich oczekiwany skutek.

Oświeceniowa krytyka ośmieszyła problemy duchowe. Jednocześnie mamy do czynienia z fenomenem powrotu wiary w zabobon, czary, astrologię, spirytyzm, itp. Jednakże trzeba ostrzegać przed tego typu zjawiskami, ludzie nieuczciwi i szarlatani czyhający na łatwy zysk, szerzą fałszywe informacje i rozmaite nadinterpretacje na ten temat. W rzeczywistości sprawa jest poważna, gdyż grzechy idolatrii mogą okazać się paktem z szatanem, który uzna, że ma do nas prawo, nawet wtedy, gdy nie jesteśmy tego świadomi. Trzeba pamiętać, że prawdziwej pomocy w takich razach, może udzielić jedynie duszpasterz obdarzony duchowym pełnomocnictwem (tu znajdziesz prawdziwych egzorcystów).

Skutki okultyzmu to zasadniczo rzeczywistość duchowa, wymagająca interwencji duszpasterza i egzorcysty, a nie psychologiczna. Nie pozbawiając się pewnego rodzaju ostrożności czy też badawczego krytycyzmu, należy wobec tych zjawisk zachować szacunek i otwartość. Zarówno doświadczenie, praktyka, intuicja jak i rozeznanie duchowe ze strony chrześcijańskich duszpasterzy wskazują na liczne choroby związane z działaniem szatana. Są to choroby szczególnie trudne, tajemnicze i nieuleczalne, choć może tu dochodzić do zafałszowań faktów. Istnienie duchów jest intelektualną podstawą do uznania takich ingerencji demonicznych, a więc możliwości generowania chorób psychicznych i fizycznych. Wieloletnie doświadczenie duszpasterzy i egzorcystów wskazują, że zaprzeczanie istnienia duchów okazuje się faktycznym przesądem intelektualnym. W okresie Oświecenia porzucono wiarę w szatana, duchy, cuda i powagę objawienia chrześcijańskiego. Następnie duchowa rzeczywistość była eliminowana przez psychologię, psychiatrię i parapsychologię. Tymczasem jedyne stanowisko jakie może przyjąć dzisiejsza nauka, to tylko tyle, że nie ma dowodów na istnienie duchów, ale i nie ma dowodów na nieistnienie duchów. Słownictwo parapsychologii, tymczasem, wskazuje na zjawisko spirytyzmu. Pseudo naukowy sceptycyzm oraz bardziej lub mniej ukryte idee materialistyczne wręcz nakazują, by problemy natury duchowej uznać za psychopatologię. Bioenergoterapia powoduje niebezpieczną dezinformację. W takich warunkach nietrudno o racjonalizowanie problemu i co za tym idzie, komplikacje i pogorszenie sytuacji.

Wielu charyzmatyków i duszpasterzy zajmujących się modlitwą o uwolnienie starannie traktuje tą problematykę rozróżniając rozmaite poziomy uzdrawiania, dzięki czemu stają się oni wiarygodni, godni zaufania i co za tym idzie, skuteczni. Zniewolenie demoniczne wcale nie jest takie oczywiste. Ludzie mogą zupełnie normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Dopiero po latach może wyjść na jaw, że żyją w ciągłym niepokoju i wśród niewyjaśnialnych racjonalnie zjawisk. Dlatego podkreślane jest łączenie grzechu z chorobą. Niezagojone rany wynikające z grzesznego zachowania, swoiste przyzwolenie na wpływ złych duchów z tego powodu oraz przebywanie w środowisku opanowanym przez podobne negatywne siły (swój do swego) przyczyniają się do narastającego niezadowolenia i frustracji życiowych. Człowiek w tym stanie nie będzie szukał pomocy u egzorcysty. To będzie krok ostateczny, po wypróbowaniu wszystkich innych możliwości i wyczerpaniu wszelkich sposobów odżegnujących od duchowości. Podobnie jak nałogowiec nie odstawi środka od którego jest uzależniony, aż nie wydarzy się jakiś cud w jego życiu. No i mamy niezwykle delikatny problem dotyczący diabelskiej obecności w duszy, wraz z wieloma niejasnymi objawami, zwłaszcza dla dusz trwających w udręczeniu, jako subtelny skutek parania się okultyzmem. Człowiek taki, być może nie jest nienormalny, ale całkiem normalnie już nie funkcjonuje, nie ufa sam sobie i odsuwa się od innych. Choć wyobraża sobie, że jest jedyny w swoim problemie, wokół niego jest takich coraz więcej. Zaczynamy żyć w społeczeństwie zawieszonych gdzieś między normalnością, a nienormalnością, wśród ludzi, z którymi nie można zrobić nic konkretnego.
Przy pisaniu tego tekstu posiłkowałem się
"Wprowadzeniem do wydania polskiego" o. Posackiego
do książki "Modlitwa o uwolnienie" ks. M. La Grua
Ilustracja pochodzi z artykułu nt. opętań na nowiny24.pl

.

niedziela, 18 marca 2012

Zadanie egzorcysty


Podstawowym zadaniem egzorcysty wcale nie jest uczestnictwo w dziwnych fenomenach, dobrze prezentujących się w scenach filmowych, nawet produkcjach dokumentalnych. Najpilniejszym i głównym zadaniem egzorcysty jest pociecha osób cierpiących bardziej na duszy niż na ciele. Świat ludzi potrzebujących pomocy i rady egzorcysty nie jest powszechnie rozumiany. 

Czy potrafimy zrozumieć problemy natury duchowej? Gdzie mają podziać się ludzie, których problemy wynikają, przede wszystkim, z powszechnego braku zrozumienia, również wśród duchowieństwa? Czy może wynikać to z tej banalnej przyczyny, jaką jest to, iż diabeł chce pozostać niezauważony i nierozpoznany?

Zdeterminowani narastającym poczuciem odrzucenia idą tam, gdzie deklarują im zrozumienie i pomoc. Tymczasem trafiają głównie do naciągaczy i oszustów związanych z okultyzmem, magią, tajemnym uzdrawianiem, astrologią, sekciarstwem, zjawiskami paranormalnymi itp., mających na celu jedynie dorabianie się łatwych pieniędzy. Prawdziwy egzorcysta zostaje ośmieszony poprzez takie narzędzia jak reklama o charakterze biznesowym, wmawiająca, że mamy do czynienia z czymś nowoczesnym i rozwojowym.

W takich warunkach egzorcyzmy stają się prawdziwie ostatnią deską ratunku. Mimo to, musimy zdawać sobie sprawę, że ludzie będą mieli opory przed pomocą egzorcystów wynikające z nagonki, zarówno na same egzorcyzmy, jak i Kościół w ogóle. Tak to właśnie wygląda, że ludzie będą dawali wiarę horoskopom ustalanym na podstawie wiedzy z czasów, kiedy Ziemia była jeszcze płaska, a odrzucą realną pomoc duchową, uznając ją za zabobon.

Podstawowym zadaniem egzorcysty, najczęstszą praktyką, będzie pociecha duchowa, wyjaśnienie otaczającej rzeczywistości zagubionemu człowiekowi i prostowanie osobistych ścieżek prowadzących do Boga. Krótko pisząc, oświecenie. Egzorcysta pomaga na nowo podjąć życie z wiarą, modlitwą, swobodnym uczestniczeniem we Mszy świętej, Słowa Bożego i przystępowaniem do sakramentów, a co za tym idzie, pomaga zbliżyć się do istoty Boga. Krótko pisząc, nawrócenie.

Czy rozmowy na temat problemów natury duchowej i egzorcyzmach mają w ogóle sens? W końcu mamy XXI wiek. Czy to możliwe, że ludziom potrzebni są egzorcyści? Niech odpowiedzią na ten dylemat będą słowa egzorcysty z Watykanu o. Gabriele Amorth'a: "Przyznam, iż nie umiem jasno powiedzieć, dlaczego moja poprzednia książka "Wyznania egzorcysty", odniosła taki sukces, sukces z pewnością przewyższający jej wartość. (...) Mogę więc chyba bez zbytniej przesady stwierdzić, że sięgnąłem po temat, który powinien być dzisiaj podejmowany. Czułem potrzebę zajęcia się tym zagadnieniem, dlatego też nie ukrywam mojego zadowolenia z powodu szybkiego wyczerpania nakładu książki. Szczególnie jednak cieszy mnie to, iż wreszcie zaczęło coś się zmieniać na polu egzorcyzmów."
o. Gabriele Amorth

Całość tekstu "Zadanie egzorcysty" możesz przeczytać klikając w link: zadanie egzorcysty.

.

poniedziałek, 5 marca 2012

Niemedialna burza medialna


Ludzie, którzy występują częściej niż raz w miesiącu w telewizji, a nie są jej pracownikami, chcą to robić. Można tak podejrzewać. Można też podejrzewać, że to lubią i tego potrzebują. A jeżeli mogą to lubieć i potrzebować w smak im każda "burza medialna" jaka rozpęta się wokół ich osób. Co za tym idzie, pragną hałasu wokół siebie, jest on im potrzebny.

Będą, więc, jak najmądrzejsi, jak najwspanialsi, jak najwyśmienitsi, jak najwięksi fachowcy, znawcy tematu lepiej od fachowców z racji zajmowania się danym fachem. Muszą takimi być skoro mają być pokazywani. Aby być obecnym w mediach, nie będąc tam zatrudnionym trzeba naprawdę wiele wysiłku i własnej energii w to włożyć. Taki człowiek musi wiele poświęcić by znaleźć się na topie. To nie jest łatwe zadanie i ja to potrafię zrozumieć, nawet jeśli nie doceniam.

Wyobrażam sobie, że wiąże się z tym wiele wyrzeczeń. Trzeba trzymać się wymogów jakie stawia to wyzwanie. Ktoś stawia warunki, ktoś musi im podołać. Aby podołać musi się przypasować i dopasować. Stawiający warunki nie wnika, ale spełniający je musi coś sobie odebrać. Nie da się funkcjonować na topie, kiedy to stawia warunki, i pozostać sobą. Traci się możliwość samodecydowania, staje się zależnym, również od kaprysów. Życie przestaje być tym, czym miało być. Bycie na topie wiąże się również z obietnicą jakiegoś dobra. Tymczasem nie ma dobra tam, gdzie zaczyna się zależność.

Historia Nergala jest pięknie wpisującą mi się w to sytuacją. Obrazuje ten rodzaj zniewolenia, które można nazwać zależnością. Nergal stał się zależny pewnemu obrazowi, kreacji, którą ktoś mu zbudował i zaofiarował, biorąc wszystko inne poza byciem pacynką. Człowiek, który został wyrwany ze swojego świata i pokazany innym. Pokazany tak, a nie inaczej. Komentarze, pewnie nawet i mój, na temat Nergala i tego całego wokołonergalowego hałasu, mogą okazać się tak samo kreowane jak jego postać.

Ludzie, którzy pragną występować w mediach i być na topie muszą stać takimi właśnie pacynkami. Mogą mieć różne kolory i być czymś więcej niż skarpetką. Mogą być prawdziwymi dziełami sztuki, wyrazem szczerego artyzmu, a jednak pozostaną pacynkami. Z czasem to będzie ich prawdziwa osobowość. Niektórzy nawet wychowają się na pacynki, to będzie ich natura. Wszyscy uznają, że bycie pacynką jest ok, że o to właśnie chodzi. Nawet przez myśl im nie przejdzie, że można stać się kimś innym, postąpić inaczej niż według kaprysu, bardziej lub mniej wyimaginowanego sztabu pilnujących, by wszystko szło jak należy. Pilnujący mają rację i dbają o bezpieczeństwo. Wszystko, co wykracza poza ustalenia pilnujących, jest zagrożeniem i należy to potępiać.

Dlatego każdy, kto chce być na topie nie zacznie się publicznie modlić na ofiarami katastrof typu zderzenie pociągów z 16 ofiarami śmiertelnymi. Będzie mendził, uważając, że wie lepiej od faktycznych fachowców, będzie ględził, bo będzie musiał pokonać swojego oponenta, zrobi z siebie głupca, uważając, że robi coś dobrego. Ale nawet przez myśl mu nie przejdzie zrobić coś naprawdę wartościowego. Zamknąć się w swojej ciemni i pomodlić, by naprawdę kompetentnym ludziom nie zabrakło cierpliwości i wytrwałości w robieniu swojego. Bo gdyby zostali na tym przyłapani, dopiero zrobiłaby się wokół nich "burza medialna", tylko jakaś taka niemedialna...

.