czwartek, 30 grudnia 2010

Zło na świecie - skąd się wzięło

Skąd się wzięło zło na świecie

Pytając o zło, docieramy do sedna problemu dopiero wtedy, gdy mamy na myśli coś naprawdę złego, coś nadzwyczajnie złego, coś, czego nie jesteśmy w stanie pojąć. Oczywiście kategoria zła obejmuje także całe spektrum innych, "zwyczajnych" zjawisk tego świata, od przykładów niewłaściwego zachowania danej osoby poczynając, przez agresję, a kończąc na cierpieniach. Ale właściwym pytaniem dotykającym jądra sprawy jest pytanie o "nadzwyczajne" zło.

Wyobraź sobie: niemowlę na rękach drżącej matki, dookoła Turcy. Wpadli na wesoły kawał: pieszczą maleństwo, śmieją się, by je zabawić, to się udaje, niemowlę śmieje się. W tejże chwili Turek wymierza nań pistolet w odległości czterech werszków od jego twarzy. Chłopczyk radośnie chichocze, wyciąga rączki, by złapać pistolet, nagle artysta spuszcza kurek i rozbija główkę na drzazgi... Artystyczne, nieprawdaż?
Fragment opowieści F. Dostojewskiego "Bracia Karamazow".


Zgroza i odraza, ogarniające każdego, kto stara się wyobrazić sobie tę scenę, pozwalają dostrzec, co należy rozumieć przez niewyobrażalne zło. Chodzi o wyzuty z wszelkiego sensu i sprzeczny z wszelką logiką, niczym nieusprawiedliwiony i destrukcyjny akt czystego zła, który nawet w jakiejś szerszej perspektywie obejmującej pewien kontekst nie może zostać wyjaśniony i zaakceptowany.

Zasługą przede wszystkim nauk humanistycznych jest sprowadzenie pewnych zjawisk uchodzących wcześniej za złe do ich ludzkich, nazbyt ludzkich proporcji. A mimo to żadne rezultaty badań ani próby wyjaśnienia nie są w stanie w dalszym ciągu wyjaśnić tej wyzutej z wszelkiego sensu, sprzecznej z wszelką logiką reszty, tego zła absolutnego, nie dającego się w żaden sposób wyjaśnić czy usprawiedliwić. Rzeczywistości tego niewyobrażalnego zła nie można pomniejszać ani lekceważyć. Któż byłby skłonny zaprzeczyć, że właśnie takie absolutne zło towarzyszy nam ciągle od czasu do czasu przez całe życie? Gdzie tkwi jego źródło?


Jeżeli istnieje Bóg, to skąd bierze się zło?

Postawiony w ten sposób problem był zupełnie obcy pogańskiemu myśleniu. Tam wszystko, co się działo, miało boskie pochodzenie. Zło było dziełem złych bogów, a dobro dziełem dobrych bogów. Dopiero Platon, w swojej krytyce mitu, dokonuje zmian. Według niego od Boga może pochodzić tylko dobro, ponieważ Bóg sam jest dobrem. Co zaś się tyczy zła, to jego przyczyn należy szukać gdzie indziej. Dopiero to nowe pojmowanie Boga, oczyszczone z charakterystycznego dla pogaństwa wielobóstwa, czyni pytanie o źródło zła na świecie istotnym.

Judaizm, wyznając, iż jest tylko jeden Bóg, siłą rzeczy musiał stawiać pytanie o przyczyny zła. Jeśli jest tylko jeden jedyny Bóg, jeśli to On stworzył wszystko, to skąd się bierze zło?

Jednak to dopiero chrześcijaństwo czyni doświadczenie zła w zestawieniu z wiarą w istnienie Boga naprawdę problematycznym. Chrześcijaństwo bowiem zakłada nie tylko wiarę w istnienie jedynego Boga, lecz niesie ze sobą zupełnie nowe treści. Bóg, powodowany miłością, stworzył świat z nicości. W ten sposób zdaje się popadać w dylemat pochodzenia zła. Skoro Bóg stworzył świat z nicości, to wszystko jest Jego dziełem. Czy zło również pochodzi od Boga, skoro jest miłością? Czy może zło ma swoje źródło w samym tylko człowieku? Tylko jak wtedy to pogodzić z tym, że każdy człowiek jest obrazem Boga?

Chrześcijańska wiara w jednego Boga, będącego jako jeden jedyny Stwórca świata czystą miłością, i chrześcijańska koncepcja człowieka, która każdemu z osobna przyznaje jako obrazowi Boga nienaruszalną godność, radykalizują niezmiernie kwestię pochodzenia zła.

Lecz jak odpowiedzieć na pytanie o pochodzenie zła?

Istnieją dokładnie trzy modele interpretacji rzeczywistości zła: model monistyczny, model dualistyczny i tak zwany model personalny.

Z założenia monizmu istnieje tylko jedna ostateczna przyczyna, będąca początkiem wszystkiego. Może wydawać się zbieżna z chrześcijańskimi założeniami, nauczającymi, iż wszystko zostało stworzone przez jednego jedynego Boga. Jednak istnieje konkretna różnica: jeśli pojmujemy świat na modłę monistyczną, to wówczas jawi się on jedynie jako emanacja nieskończoności. Świat nie został przez Boga "wypuszczony na wolność", lecz wszystko, co dzieje się tu i teraz, wykazuje jakiś związek przyczynowo-skutkowy z Bogiem. Taki Bóg byłby jednak samozaprzeczeniem. Nie byłby tylko dobry, ale musiałby być również zły. Tak samo odpowiedzialny za dobro, jak i za zło. Zło byłoby inną twarzą tego samego Boga. Nijak więc ma się to pogańskie podejście do obrazu prawdziwego Boga, ponieważ "Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności" (1J 1,5b). Bóg jest w jednoznaczny sposób nazywany miłością, Na tym fundamencie człowiek może zawierzyć siebie bezwarunkowo. Bóg postępuje w sposób jednoznaczny, nie chce zła i nie ponosi za nie odpowiedzialności. Dzięki temu wiara nie przeczy rozumowi. Dlatego model monistyczny nie może dostarczyć żadnej zadowalającej odpowiedzi na pytanie o źródło zła.

Model dualistyczny zawiera w sobie inne problemy. Naucza o istnieniu drugiej, przeciwstawnej względem Boga, złej zasady świata. Ta zła zasada miałaby być źródłem zła, podczas gdy Bóg byłby źródłem dobra. Jednoznacznie uwalniałoby to Boga od ponoszenia odpowiedzialności za zło. Model ten sprzeciwia się jednak judaistyczno-chrześcijańskiej wierze w stworzenie świata, zakładającej, że jest tylko jeden Stwórca wszechrzeczy i że ów Stwórca w sposób wolny stworzył wszystko z niczego. Nie byłoby tu miejsca na uzasadnioną nadzieję zbawienia, bo nie byłoby żadnych podstaw, by wierzyć, że Bóg pokona zła, skoro obok Boga, miałaby istnieć jeszcze jedna, równie potężna zasada.

Model personalny uważany jest zazwyczaj za chrześcijański. Zło jest tu rozpatrywane na trzy różne sposoby: jako osobisty grzech będący jednocześnie wyrazem wolności człowieka, jako ponadosobowy grzech pierworodny i jako diabeł, zło osobowe. Diabeł jest przy tym rozumiany jako pierwotnie dobre stworzenie, które jednak z własnej woli odwróciło się od Boga. Zaletami tego modelu jest to, że źródłem zła nie jest sam Bóg, lecz stworzony przez Boga, skończony duch, a zło jawi się jako swobodny akt diabła. Zło ma swoje początki w czymś stworzonym, a więc nie w jakiejś drugiej, równie pierwotnej co Bóg zasadzie świata. Staje się więc jasnym, że nie ma ani jakiejś drugiej zasady poza Bogiem, ani zło nie jest w żaden sposób jakąś inną stroną Boga. Jest tylko jeden Bóg, który uczynił wszystko z miłości i który z tego właśnie względu nie może być przyczyną zła.

Dlaczego w tym wszystkim nie wystarczy sam grzech i jego konsekwencje? Do czego potrzebny jest w tym modelu diabeł? Czy można, w dzisiejszym świecie, mówić z pełną powagą o diable? W czym miałoby źródło zło, skoro nie pochodzi od Boga, jeśli nie od diabła? Czy tylko człowiek miałby być sprawcą całego zła? Czy człowiek posiadający jedyną w swoim rodzaju godność bycia obrazem Boga na Ziemi, jest odpowiedzialny moralnie za zbrodnie na Archipelagu Gułag, w Auschwitz i Srebrenicy? Gdyby zło pochodziło jedynie od człowieka i jego grzechu, czy można byłoby mówić o nadziei dla wszystkich ludzi?

Otóż to. Mimo, że człowiek czyni zło i jest odpowiedzialny za zło na świecie, to jednocześnie zło jest czymś większym od człowieka. Bo przecież ciągle mają miejsce straszliwie złe czyny, tak nieludzkie i okrutne, że mogą zostać ocenione jako poddanie się jakiemuś większemu złu niż jako osobisty akt sprawczy. Czy można bez odwoływania się do diabelstwa w dalszym ciągu wyznawać prawdę o tym, że zło jest niewyobrażalnie większe od wyobraźni człowieka. Wszystko wskazuje na to, że z groteskowo przyjmowanego dzisiaj pojęcia diabła, mimo wszystko, nie można zrezygnować, jeśli chce się przedstawić fenomen zła.

Na podstawie książki
U. Niemanna i M. Wagner

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz