Oświeceni, a więc tacy, którzy wiedzą więcej. Oświeceni duchowo, to tacy, którzy wiedzą więcej w temacie duchowości. Oświeceni duchowo, przede wszystkim, wiedzą więcej od tradycjonalistów. Najgorszym sortem tradycjonalistów są katolicy, wyznania Rzymskiego, to po prostu średniowiecze. Trzeba więc być oświeconym, albo zostaje się ociemniałym przez średniowieczne zabobony. Oświeconym można być stopniowo. Zabobonem można być tylko z ciemnogrodu. To łatwy podział, jasny i czytelny dla każdego.
Oświecony robi wszystko to co w średniowieczu było zabobonem. Oświecony jest święcie przekonany, że w średniowieczu KK tępił zabobony, a zabobonnych palił na stosach. Tu warto byłoby dodać coś o ateistach, czyli najbardziej w świecie, święcie przekonanych, o najgorszych praktykach w Kościele średniowiecza, a w dzisiejszym zwłaszcza. Mówiąc o stosach i świętym przekonaniu wierzących w stosy nie sposób pominąć ateistów. Podręczniki ateizmu, drukowane na rozkaz (nie polecenie) i za pieniądze KGB, na temat tego w co wierzy ateista, kiedy mówi o wierze katolików wyznania Rzymskiego, są najbardziej wiarygodnym źródłem informacji o stosach. Niektórzy oświeceni wierzą, że nawet Galileusz został spalony. To bardzo dobry przykład na to ile wiary w sobie mają ateiści, by wierzyć wbrew faktom historycznym. Oświeceni też używają argumentu z Galileuszem. Normalne jest więc i im przypisywać ogromną siłę wiary.
W średniowieczu zaczął się okres, który zaowocował rozwojem nauki, alternatywą do nauk religii. Dlatego wszelkie alchemie, astrologie, wróżby, przepowiadania, przywoływania i inne takie zaczęły odchodzić do lamusa. Jeżeli nauka tego nie mogła udowodnić, to znaczy, że to było mało wiarygodne. Prawie nikt nie wie, że nauka była przede wszystkim prowadzona i utrzymywana właśnie przez wielkie, współczesne sobie, religie. I mogły ze sobą funkcjonować. I do dziś nauka funkcjonuje wspólnie z religiami. Ale przecież chodzi o nauki oświeconych. Mówi się o tym para coś tam, coś tam, albo psychotronika. To takie nauki, które dzięki rozwojowi ludzkości, poprzez religię i naukę, korzystają z możliwości jakie ten rozwój przyniósł.
Rzecz jest prosta. Ponieważ spirytyzm naprawdę istnieje. Demony tylko czekają by kogoś poudawać, wyskoczyć na jakiś czas z piekła i zająć się naborem nowego narybka. Tak więc są już jakieś urządzenia, które rejestrują jakieś poruszenia energetyczne, które temu towarzyszą. Może nawet alchemicy potrafili to pokazać już dawniej, ale pamiętajmy, że był okres, kiedy ich usługi były mało interesujące. Mogło więc, to pójść gdzieś w zapomnienie. A co ja tu o narybku? Może cyrografach? To dopiero zabobon, nie?
Może i zabobon, ale dla tych, którzy znają historię Anneliese Michel, już to nie musi być takie śmieszne. No to jak z tymi cyrografami? Istnieją, czy nie? A jeżeli istnieją to jak są podsuwane? Przecież większość ludzi nie chce do piekła, musi tu zaistnieć element oszustwa, podsunięcia nieświadomym co robią. Diabeł, jak wiadomo wiedzącym, polega na zniewoleniu. A więc wszystko co uzależnia i odbiera pełnię decyzyjności może być takim cyrografem. Pewnie nie będzie to umowa o pracę, czy kredytowa, ale np. deklaracja o korzystaniu z usług medium, wróżki, czy innego psychotronika już może być.
No, pojechałem średniowieczem... aż czuć swąd dymu ze stosu. Ale jeżeli umowa z wróżką nie jest cyrografem, czyli jakimś ciemnogrodem, to czym jest korzystanie z usług wróżki? Przecież chodzenie do wróżki jest ok. Mówienie o tym, że to zabobony, jest ciemnogrodem. Jeżeli choć tylko zwątpisz w to, że wróżki i wywoływanie duchów to droga do Oświecenia, nie będziesz mieć w tym udziału. Zostaniesz w średniowieczu. Nawet czytając ten tekst, ryzykujesz przyjęciem ciemnogrodu. Przecież to współczesny stos. Pamiętaj, Radzieccy przywódcy w latach 60tych, nie mogli się mylić. Gdyby się mylili, nie poszło by za nimi tylu (tu, w domyśle, milionów - koniecznie i nie inaczej).
Nie wiem kto pierwszy podjął dylemat, dlaczego Bóg nie jest kobietą. Nawet nie wiem do czego doszedł i jak to się rozwijało kiedykolwiek. Jednego jestem pewien. Oświecenie XXI w., Ery Wodnika, powinno przyjąć, że Bóg jest homoseksualny. Gdyby miał być kobietą, wykluczałby homoseksualizm, bo walka między kobietą, a mężczyzną podkreśla płciowość. To bardzo zacofane. Mało Oświeceniowe.
Coś mi się zdaje, że Oświeceni muszą przyjąć opcję wierzących i uznać Boga za Pana. Nie swojego oczywiście. Oświecenie gdzie indziej szuka wskazówek, albo w czym innym, albo w kim innym, zwał jak zwał. Ale jedno jest pewne. By pozostać Oświeconym Boga trzeba traktować jako mężczyznę. Inaczej homoseksualiści nie mieli by racji bytu. Ich racją bytu, jest pretensja o nietolerancję i powszechną homofobię. Oświecony nie może stać w opozycji do kolejnych ateistycznych pomysłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz