Jestem pod ogromnym wrażeniem rzeczy, które się dzieją w naszym kraju. Żałoba narodowa ma taki wyraz, że dosłownie trafia do mnie określenie zasłyszane na telewizyjnej jedynce "wielkie rekolekcje narodowe".
Niektórzy chcieliby widzieć w tym poprawę społeczeństwa. Odżyły w nich nadzieje wiązane ze śmiercią Papieża Polaka, Jana Pawła II. Moje osobiste nadzieje idą raczej w innym kierunku. Mam nadzieję, że staniemy sie wymagającym elektoratem dla polityków. Mam nadzieję, że wraz z katastrofą pod Smoleńskiem zginęła również nasza świadomość, że polityka to jakieś przepychanki o stołki i jakieś igrzyska medialne inspirowane zainteresowanymi takim tego rozumieniem środowiska politykierów i dziennikarzy. Mam nadzieję, że wzrosną nasze wymagania co do polityki i polityków.
Mam nadzieję, że w tych dniach, kiedy to nagle okazuje się, że można tę samą osobę pokazać inaczej, bo są takie materiały, były robione i zawsze można je było wykorzystywać, kompromituje się pewien rodzaj uprawiania dziennikarstwa i uprawiające je środowisko dziennikarzy, uzurpujących sobie miano opiniotwórczych.
Tytuł bloga jednak wskazuje, że chcę pisać o pamięci tych dni, niekoniecznie o nadziejach. Jednak one współbrzmią. Tytuł zaczerpnąłem z bloga imć Rafała Ziemkiewicza. Przeczytałem tam o dawniejszych nadziejach i o tym, że one są pamiętane. Pewnie w dużym stopniu tamte nadzieje powodują dzisiejsze zachowania naszego społeczeństwa. Komuniści ciągle dawali nam nadzieję na lepsze jutro i ciągle ją niszczyli. Mieli w tym swój cel i jakoś mam wrażenie, że się nie udało. Dlatego mam nadzieję, że wykorzystujące te same mechanizmy środowiska kompromitują się.
Ta kompromitacja, być może już jest widoczna. Wyrażają ją zauważone przez imć Rafała Ziemkiewicza grupki młodych ludzi. Podobnie wskazałbym na działania wandali w Elblągu: antyprezydenckie napisy na ścianie katedry.
Moją pamięć dodatkowo inspiruje wymowa tej niedzieli. Dziś jest Trzecia Niedziela Wielkanocna, III Tydzień Wielkanocny, w której mówi się o drugim zarzuceniu sieci i obfitym połowie. Może te "wielkie narodowe rekolekcje" to właśnie takie drugie zarzucie sieci?
Nigdy już nie zapomnę tych wielkich dni. Nie są one ani pierwsze, ani ostatnie, ale są ważne. Jestem dumny, że uczestniczę w takich chwilach. Choć muszę przyznać, że już są dla mnie trudne. Już mnie męczy ta żałoba, a z drugiej strony, to dopiero początek. Przed nami kolejne pochówki. Potrwają pewnie jeszcze ze dwa tygodnie. Nie wszystkie ciała jeszcze zidentyfikowano. Dramat, który obserwuję, przerasta moją wyobraźnię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz