Jak obserwuję grupy ludzi, które najgłośniej wołają o tolerancję, to widzę, że z ich strony nie ma na co liczyć. Tam skąd pochodzę mówi się, że krowa, która ryczy najgłośniej, mało mleka daje. Mądrość ludowa pewnych sytuacji przewidzieć nie mogła, ale to jeszcze nie znaczy, że te sytuacje nie są zwyczajną powtórką z historii. Na pewno rządzą się takimi samymi mechanizmami, jakimi ludzkość posługuje się od samego początku.
O czym właściwie chciałem pisać? O tym, że należy, a nawet trzeba tolerować każdy nie religijny ruch, a nawet antyreligijny. Każde zachowanie wykraczające poza prawo naturalne, wspólnotę i szacunek wzajemny. Nie wolno jednak tolerować żadnych objawów szacunku wzajemnego, wspólnoty - religijnej zwłaszcza i poszanowania do wartości wyższych. Najwyraźniej ludzkość musi jeszcze raz dotknąć dna swojej egzystencji, a może nawet głębiej, by zrozumieć, że nie tędy droga. Tylko czy pobierze naukę, skoro wcześniej nie pobrała?
Określa się to demokracją. Demokratycznie jest być niereligijnym, ale religijnym być jest niedemokratycznie. Demokratycznie jest krytykować ludzi, którzy nie godzą się na zabijanie nienarodzonych, ale zabijanie nienarodzonych jest demokratyczne. Eutanazja też będzie objawem demokracji. I będzie demokratycznie przydzielana, niedemokratycznie będzie wykazywanie woli długiego życia, zwłaszcza w chorobie. Niechciana ciąża jest demokratyczna. Mówienie, że nie ma niechcianych ciąż, tylko jest konsekwencja własnego postępowania i potrzeba zachowania odpowiedzialności osobistej jest niedemokratycznie.
Żyłem i edukowałem się w demokracji ludowej, ale miałem starego nauczyciela. Pewnie dlatego nie potrafię połączyć demokracji z głupotą. Zresztą nie mam i nie mogę mieć tolerancji do głupoty. Nie mam jej w najlepszych swoim interesie. Pozwolę drugiemu człowiekowi być głupcem, to w konsekwencji otoczę się głupcami i sam zgłupieję. Przecież, tak naprawdę, ja wiem co to jest norma i normalne zachowanie. Nie mogę udawać, że jest inaczej. Jakoś nie cieszy mnie kompromis z własną głupotą. Nie wolno mi się poddać.
Nie potrafię nazywać tolerancją to, co tolerancją nie jest. Nie będę nazywał demokracją to, co demokracją nie jest. Głupotę będę nazywał głupotą, a idiotyzmy, idiotyzmami. Tolerancja nie ma nic wspólnego z akceptacją. Demokracja nie ma nic wspólnego z brakiem ograniczeń i zahamowań. Nie będę wchodził na ścieżkę samozaprzeczeń. I nie będę tego tolerował w swoim otoczeniu. Będę wyrażał swój pogląd i mam gdzieś "polityczną poprawność". Dla mnie to taki sam żart jak "mój brzuch, moja sprawa". Wprawdzie efekty są makabryczne, ale ja w tym nie uczestniczę.
O czym właściwie chciałem pisać? O tym, że należy, a nawet trzeba tolerować każdy nie religijny ruch, a nawet antyreligijny. Każde zachowanie wykraczające poza prawo naturalne, wspólnotę i szacunek wzajemny. Nie wolno jednak tolerować żadnych objawów szacunku wzajemnego, wspólnoty - religijnej zwłaszcza i poszanowania do wartości wyższych. Najwyraźniej ludzkość musi jeszcze raz dotknąć dna swojej egzystencji, a może nawet głębiej, by zrozumieć, że nie tędy droga. Tylko czy pobierze naukę, skoro wcześniej nie pobrała?
Określa się to demokracją. Demokratycznie jest być niereligijnym, ale religijnym być jest niedemokratycznie. Demokratycznie jest krytykować ludzi, którzy nie godzą się na zabijanie nienarodzonych, ale zabijanie nienarodzonych jest demokratyczne. Eutanazja też będzie objawem demokracji. I będzie demokratycznie przydzielana, niedemokratycznie będzie wykazywanie woli długiego życia, zwłaszcza w chorobie. Niechciana ciąża jest demokratyczna. Mówienie, że nie ma niechcianych ciąż, tylko jest konsekwencja własnego postępowania i potrzeba zachowania odpowiedzialności osobistej jest niedemokratycznie.
Żyłem i edukowałem się w demokracji ludowej, ale miałem starego nauczyciela. Pewnie dlatego nie potrafię połączyć demokracji z głupotą. Zresztą nie mam i nie mogę mieć tolerancji do głupoty. Nie mam jej w najlepszych swoim interesie. Pozwolę drugiemu człowiekowi być głupcem, to w konsekwencji otoczę się głupcami i sam zgłupieję. Przecież, tak naprawdę, ja wiem co to jest norma i normalne zachowanie. Nie mogę udawać, że jest inaczej. Jakoś nie cieszy mnie kompromis z własną głupotą. Nie wolno mi się poddać.
Nie potrafię nazywać tolerancją to, co tolerancją nie jest. Nie będę nazywał demokracją to, co demokracją nie jest. Głupotę będę nazywał głupotą, a idiotyzmy, idiotyzmami. Tolerancja nie ma nic wspólnego z akceptacją. Demokracja nie ma nic wspólnego z brakiem ograniczeń i zahamowań. Nie będę wchodził na ścieżkę samozaprzeczeń. I nie będę tego tolerował w swoim otoczeniu. Będę wyrażał swój pogląd i mam gdzieś "polityczną poprawność". Dla mnie to taki sam żart jak "mój brzuch, moja sprawa". Wprawdzie efekty są makabryczne, ale ja w tym nie uczestniczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz