Jak sie robi debaty telewizyjne z udziałem polityków wyjaśniał niedawno na swoim blogu i w swoim programie R.Ziemkiewicz. Dziś można przeczytać o jeszcze jednym obliczu robienia takich debat na blogu Marka Jurka.
Sprawa jest prosta. Trudno do uwierzenia dla nas widzów. Czy naprawdę Wałęsa powiedział do Kwaśniewskiego "Panu to ja mogę najwyżej nogę podać". Kwaśniewski taki stateczny, spokojny i kulturalny polityk. W wielu miejscach można jeszcze usłyszeć, że to był najlepszy Prezydent Polski. A jednak przed debatą z Wałęsą zachował się agresywnie i nieprzyjemnie. A przy włączonych kamerach uśmiechnięty i grzeszny, prawdziwy przykład zachowania. Jego żona beza je łyżeczką. Tylko się od nich uczyć. Byle nie zaglądać za uszy.
Tusk również pokonał swojego rywala Kaczyńskiego Jarosława poza wizją. Jeszcze ciekawiej - podczas programu. W odpowiednich miejscach siedzieli odpowiedni ludzie i zachowywali się odpowiednio. Z jednej strony jakaś nie istniejąca pielęgniarka, która przez rządy ówczesne premierowskie zarabiała tak mało, że mniej się nie da. Inna rzecz, że Tusk jako taki sam premier udowodnił, że się da, ale co z tego. Polski nie ogarną ogólnoświatowy kryzys gospodarczy. Dopiero teraz stoimy na jego progu. Znacznie większego, ale takie to już mamy czasy. Jaki premier, takie czasy, że pozwolę sobie sparafrazować hrabiego. W tej debacie też wygrało zakulisowe, niewidoczne na wizji chamstwo i zachowanie godne pseudokibiców, a jednak dotyczące reprezentacji politycznej naszego kraju.
Fajnie, że to się już przejadło i jest szansa na kulturę w polityce, a kabaret wróci do kabaretu, tam, gdzie jego miejsce. Szansa na to naprawdę jest.
Gdzieś czytałem próbę ustalenia czym kierują wyborcy w Polsce. Wydaje mi się, że Wolą Boską. Na to nie nada się żaden public relation, ani nawet próba "zagarnięcia żałoby". Tym nie da się manipulować. Co gorsza, Bóg też nie manipuluje, choć zdarzają się tacy, którzy w to głęboko wierzą. Czasem odpuszczają i chwytają się łatwiejszego argumentu, że to kler manipuluje. Zwłaszcza wtedy, kiedy przypominają sobie, że to w co głęboko wierzą to to, że nie ma Boga! Religia to jedynie taki sam pomysł na rzeczywistość jak idee i filozofie zrodzone w głowach ludzkich. No cóż... nawet im nie współczuję, ale jednego jestem pewien, ludzie wierzący w Boga na frajerów nie wychodzą.
Więc niech sobie politycy robią te debaty. Ona są najbardziej potrzebne dziennikarzom i twórcom tych swoich reality show, bo wypasione auto, zajebisty telewizor i rewelowe mieszkanie trzeba spłacać. A wyborcy i tak, jeśli idą do wyborów, to za głosem serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz