piątek, 19 sierpnia 2011

Idiota w majestacie prawa

Jedną z pierwszych myśli, jakie mną owładnęły, kiedy usłyszałem, że niejaki Nergal mógł podrzeć Biblię w wyrazie poezji swojej metalowej sztuki, to ciekawość co by było gdyby tak potraktował Koran. Kolejna myśl była taka, że raczej będę oponował przed namawianiem go do kontynuowania swojej sztuki poetyckiej.

Ale najważniejsze, co sobie myślę i myślę, że to właśnie najważniejsze jest, to to, że pozwolono owemu poecie być idiotą w majestacie prawa. Teraz wystarczy, że taki palant jak ja, ignorant poezji, być może metalowej zwłaszcza, i kompletny laik w temacie Sztuki, wydali z siebie zdanie na ten temat, to ów może pomachać wyrokiem sądu przed kinolem mojem. Tym samym idealnie wpasuje się w moje zdanie o pozwalaniu robienia z siebie idioty. Istotne jest jednak to, że teraz facio jest swój. Zasłynął akcją oddawania szpiku kostnego do Niemiec i innych krajów, klientów fundacji, na których liście nie ma Polski. Teraz uznano jego artyzm, duszę poety. W każdym razie to rodzaj pieczątki pozwalającej robić karierę ponad wszystko. To naprawdę zacne grono niedostępne każdemu.

Na pewno jest tak, że mam to w dupie i gówno mi do tego. A przekonany jestem, że sprawa dotyczy tych właśnie obszarów ludzkiego istnienia. Drugą sprawą jest to, czy satanizm to nie jest taplanie się w tych właśnie obszarach, już z definicji, że tak to określę.

Nie znam przypadku oddziaływania szatańskiego na ludzi, w których szatan nie wystrychnąłby się na dudka. A przecież przepowiadane mu jest to wiecznie. Jak więc określić jego starania? Nawet jeżeli sądy się przychylają...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz