czwartek, 15 grudnia 2011

Szamańska terapia Hellingera


Czym jest terapia Berta Hellingera pisze Daan van Kampenhout w swojej książce "Rytuały szamańskie a ustawienia rodzinne".

"Po raz pierwszy spotkałem się z metodą ustawień rodzinnych w 1998 roku jako uczestnik warsztatów prowadzonych przez Gabrielle Borkan. Byłem pod wielkim wrażeniem możliwości uzdrawiających tej metody. Zaintrygowany i poruszony efektami pracy systemowej, wkrótce zacząłem regularnie brać udział w seminariach prowadzonych przez Gabrielle, a także innych trenerów. Prawie natychmiast zwróciłem uwagę na coś dziwnego: większość terapeutów na wstępie wypowiadała pewne szczególne zdanie. Wcześniej czy później padały słowa w rodzaju: 'Nie rozumiemy procesu, uczestnicy reprezentujący członków rodziny klienta doświadcza uczuć rzeczywistych ludzi, których reprezentują'.
Dziwiło mnie, że wszyscy mówili coś podobnego. Dlaczego prowadzący ustawienia rodzinne nie potrafili zrozumieć podstawowych aspektów procesu zachodzącego w obrębie ustawienia? Ja, mając za sobą wiele lat doświadczeń w praktykach szamańskich, nie widziałem w tym, co się działo podczas ustawienia, aż tyle tajemniczości. (...) Pomyślałem sobie, że być może uda mi się po jakimś czasie znaleźć odpowiedzi przydatne dla tych, którzy chcą lepiej zrozumieć zjawiska pojawiające się w procesie pracy systemowej." (str.11)

"W tej książce  zastanawiam się nad paroma pytaniami, które zostały sformułowane w czasie prac Berta Hellingera nad rozwiązaniami systemowymi, a nie doczekały się odpowiedzi. Na przykład: jak jest możliwe, że reprezentanci stojący w ustawieniu, nie wiedząc prawie nic o danej rodzinie, są w stanie odczuwać i wyrażać istotę związków istniejących pomiędzy jej członkami? CO naprawdę dzieje się w tym momencie? (...) ...czy ustawienia mogą także uzdrawiać zmarłych?" (str.16)

"W tradycyjnym szamanizmie duchy reprezentowane są na różne sposoby. (...) Obecność duchów uwidacznia się, gdy szamani stają na ich miejscu, tańcząc taniec duchów i nucąc ich melodie. (...) ...wymowa rytuału opiera się (...) na tych samych zasadach, które umożliwiają działanie konstelacji. Zarówno tańczący szaman, jak i reprezentant w ustawieniu stoją w miejscu kogoś innego, czują w swej duszy jego esencję, patrząc na świat oczyma tej drugiej osoby." (str.195)
Fragmenty wybrałem kierując się Aneksem nr.6 Terapia Hellingera
z ksiązki "Psychologia i New Age" autorstwa o. Posackiego 

Wraz z działalnością Hellingera i jego uczniów wkrada się niebezpieczna postawa duchowa: magiczne rytuały nazywają się teraz "terapią", zamiast diagnozy mamy wyrocznię, a badanie przyczyn polega tylko na powtarzaniu okultystycznych nauk mistrza na temat powstawania chorób i cierpienia.

Weryfikuje to dobre samopoczucie, czasem uzdrowienie, ale jaki obraz świata wynosi z tego przeżycia ozdrowieniec? O jakich cudach będzie mówił i jakiego boga będzie rozgłaszał skoro wygląda to na rytuał wróżbiarski, sterowany przez duchy, gdzie ceną jest utrata wiary i duchowa blokada?

Przeżywa on stany mediumiczne, nad którymi nie ma i nie może mieć kontroli. Mamy tu do czynienia z faktami paranormalnymi, którymi zresztą chlubi się Hellinger, przytaczając je jako potwierdzenie swojej teorii. Ludzie tak jak w sekcie poddają się mu i powtarzają za nim teksty podyktowanych rytuałów. Coś się dzieje. Jakie jednak siły ukrywają się za tymi doświadczeniami?

Według Caludii Barth, znawczyni tematyki ezoterycznej, koncepcja Hellingera jest mieszaniną socjo-terapeutycznych metod ustawień rodzinnych oraz ezoteryczno-szamanistycznej wiedzy tajemnej. Złe duchy "przodków" atakują żywych z rodziny, jak opowiada w swojej książce "Bóg wśród Zulusów" dr. K. Koch,, światowej sławy ekspert od okultyzmu i egzorcysta, a także lekarz medycyny - misjonarz wśród Zulusów, w tym samym czasie co Hellinger! Stwierdził on, że "o religijnym życiu Zulusów nie można powiedzieć nic pocieszającego. Każdy z nich od urodzenia uprawiał magię (...), składali ofiary duchom przodków".  Chodzi więc raczej o złe duchy, które kontrolują ludzi poprzez handel wymienny zdrowiem. "Uzdrawiając" ludzi uśmiercają ich duszę i zamykają na chrześcijaństwo. Doświadczenie uczy, że chorzy Zulusi-poganie niekiedy szybko przychodzą do zdrowia, gdy przechodzą na służbę do duchów. Hellinger, który spędził w katolickim zakonie misyjnym 25 lat, z czego 16 na misji w RPA, miał ewangelizować Zulusów sam dał się "zewangelizować". Miał wypędzać duchy, a teraz je napędza, czyniąc przypadkowych ludzi mediami, przymuszając do spirytystycznego doświadczenia inicjacji. Z "przemocą złych duchów", o których wspomina Koch, wielokrotnie spotykają się egzorcyści, także w Polsce!

Metody Hellingera uczy się rzesza alternatywnych psychouzdrawiaczy. Na serio biorą je nawet niektórzy wykształceni psycholodzy i psychiatrzy. Dlaczego rytuał działa z taka mocą? Okazuje się, że z samego umiejscowienia osób w przestrzeni można odczytać komunikat dotyczący istniejących między nimi relacji. Potem terapeuta-guru dokonuje stopniowych zmian w tym układzie, a reprezentanci-media mówią o swoich, choć niekoniecznie własnych, "emocjach" z tym związanych. Klient-inicjowany przygląda się temu z boku, dostrzegając powoli, gdzie leży źródło jego problemu. To jest zbyt proste, by było prawdziwe. Jest nieprawdziwe jako terapia, zaś prawdziwe jako inicjacja.

Nie jest przypadkiem, że większość terapeutów hellingerowskich pochodzi z rozległego obszaru psychosceny ezoterycznej. Po prostu wszystko, co pochodzi ze sceny okultystycznej czy ezoterycznej, zasadniczo jest kompatybilne z Hellingerem. Dlatego wątpliwej jakości stowarzyszenia ezoteryczne ciągną z tego łatwe zyski.

Tymczasem za grzechy pokoleniowe ducha, musi być duchowa pokuta, którą Hellinger eliminuje. Żadne parahipnotyczne psychodramy, ani spirytystyczne rytuały tu nie pomogą. Gdy przechodzimy do pogańskich metod uważajmy - stan będzie dużo gorszy niż poprzednio. Będzie więcej chorób i nieszczęść, więcej grzechów i więcej demonów. Takie "terapeutyczne" lekarstwo jest bowiem gorsze od samej choroby.

Napisałem ten tekst korzystając z wiedzy o. Posackiego
współczesnego demonologa i konsultanta egzorcystów katolickich,
opierając się na książce: "Psychologia i New Age".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz