wtorek, 13 września 2011

We własnym interesie

Każdy z nas funkcjonuje i działa we własnym interesie. Świetnie to rozumieją ludzie, którzy sugerują nauczyć się lepszych sposobów sprzedaży. Podkreślają wyraźnie, że każdy z nas kieruje się stale własnym interesem i próbuje wyciągnąć jak największy zysk. Wszystko jest odbierane ok gdy chodzi o relację sprzedawca klient. Ale co się robi gdy zaczyna chodzić o interesy polityczne? Manipulacja w tym obszarze sięgnęła takiego pułapu, że w obronie interesów danego polityka zaczynają oddziaływać tzw. pożyteczni idioci, czyli osoby nie mające wspólnego interesu z politykiem, ale broniący jego interesu za wszelką cenę. Czasem nawet uświadomiony idiota zrobi z siebie jeszcze większego idiotę, tak jakby to miało go wybawić z idiotyzmu.

Dzięki p. Najfeld, która kilka lat temu powiedziała działaczce pro aborcyjnej, że jest na liście płac instytucji aborcyjnych dowiedzieliśmy się tej prostej prawdy (oj naiwni, naiwni). Część ludzi uwierzyła w określenie "non profit" i jęła bronić czci osób, którzy głoszą zbawienne dla ludzkości efekty zabijania jeszcze nie narodzonych dzieci. Niektórzy nawet w nie uwierzyli i w absolutnie dobrej woli, choć zupełnie nie świadomi, zaczęli napędzać kasę owej działaczce i wielu innym z tego grona. To jest właśnie idealny przykład pożytecznego idioty.

Innym dobrym przykładem pożytecznego idioty jest palący, twierdzący, że jemu palenie i palący nie przeszkadzają. Nauka w latach 50tych XX w. udowodnili, że palenie zabija. Nie ma od tego odwołania. Każda sprawa w sądzie kończy się odszkodowaniem ze strony koncernów tytoniowych. A tacy, którzy mówią, że palą i nic im nie jest, przyczyniają się jedynie do śmiertelnych przypadków wśród palących. Kiedyś oglądałem film dokumentalny na ten temat. Jeden z dyrektorów koncernu tytoniowego stwierdził na koniec, że on zdaje sobie sprawę, że papierosy zabijają, ale on chce wykorzystać zarobione pieniądze na wykształcenie syna.

Jak wygląda pożyteczny idiota w polityce? Ano podobnie. Nie ma żadnego interesu w tym, by dana partia wygrała, ale głosuje na nią i namawia do tego innych. Zdarza się nawet, że działa wbrew własnemu interesowi pracując na rzecz wybranej partii. Nie tylko nic z tego nie ma, ale wręcz sobie zaszkodzi i będzie z tego dumny.

Jak to jednak jest działać we własnym interesie? Czy chodzi o to by gonić palących, polityków i interesantów fhłelerę?

Wystarczy się kapować i przestrzegać, jak sądzę. Jak widać po przypadku p. Najfeld tacy ludzie sami na siebie strugają kije. To ta interesowna działaczka była oskarżycielem. Szydło jednak wyszło z worka i wszystko się wydało. Dziwić się można tylko tym, którzy zdając sobie sprawę, że stali się jedynie narzędziem do robienia kasy przez cwaniarę, pozostaną jej wierni lub może i ją odrzucą w deklaracji słownej, ale pozostaną przy nakręcaniu jej interesów.

Wycofanie się z błędu nie jest hańbą. Hańbą jest trwanie w błędzie za wszelką cenę. Bronić się można świadomością. Wiedza i orientacja nie boli, a chroni przed bólem.

.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz