piątek, 30 września 2011

W lewo i w prawo na raz

Wyobraźmy sobie człowieka, który z regularnością kampanii wyborczych zmienia poglądy radykalnie. Z jednej strony trudno sobie to wyobrazić, ale z drugiej mamy kilku zawodowych posłów, którzy zmieniali barwy zgodnie z tym rytmem, byle tylko utrzymać całkiem niezłe utrzymanie. Większość z nich wybieranych jest bardziej dzięki zasadom wyborczym, niż poparciu u ludzi, ale to odrębny temat.

Chciałbym tu naświetlić sylwetkę człowieka, który w roku 2005, podczas kampanii wyborów na Prezydenta RP wziął ślub kościelny, był bezkompromisowym przeciwnikiem aborcji i legalizacji związków homoseksualnych. Wiele by można wymieniać. Kampania wyborcza dotycząca Parlamentu Polskiego, której jesteśmy dziś, w 2011r., świadkami, zrobiła z tego człowieka zwolennika związków homoseksualnych, zaangażowanego w liberalizację prawa aborcyjnego i zadeklarowanego antyklerykała. Co dla takiego człowieka ma rzeczywiste znaczenie?

Wyobraźmy sobie teraz osobę popierającą tego polityka. Musi, w ramach swoich sympatii, również zmieniać poglądy i deklaracje. To proste i mało znaczące jest to, czym się usprawiedliwia. Jest zmienny jak jego światopogląd i sympatie polityczne, nawet jeśli dotyczą one jednej i tej samej osoby polityka.

Wyobraźmy sobie teraz jak z takim człowiekiem można coś robić razem. Wszystko co można musi mieć znamiona tymczasowości. Nie można się więc dziwić, że wszystko, w takiej współpracy, jest niedokończone i nietrwałe, a Polska ciągle w budowie.

.

2 komentarze:

  1. Dokładnie, już doświadczyłem tego w 80 latach jak budowała się "solidarność". Członkowie partii zapisywali się do związków zawodowych. Dopiero niedawno przeczytałem, że mądry człowiek na przełomie XIX/XX wieku powiedział" Polaków nie zniszczysz silą, chcesz ich zniszczyć daj im władzę, zniszczą sie sami". Wiele prawdy, niestety przykrej dla Nas Polaków, w tym powiedzeniu. Dlatego na moim blogu napisałem metode głosowania, która bardzo mi spodobała

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, metoda 69 mogłaby okazać się niezłym utarciem nosa dla skostniałej sceny politycznej.

    Dziś jednak, po wyborach, możemy uważać, że również elektorat jest skostniały, a jedyne zmiany wprowadzają ludzie, którzy dopiero pierwszy raz oddają swoje głosy wyborcze. Tym razem udało się palikotowcom.

    OdpowiedzUsuń