piątek, 8 lipca 2011

Strefa zabobonu

Czym jest zabobon?

Encyklopedia WIEM zapodaje:

Zabobon, wierzenie lub praktyka o charakterze religijnym pozostająca w sprzeczności z powszechnie obowiązującym albo uznawanym w danej społeczności kultem.

Najczęściej jest pozostałością dawnego systemu wierzeń, uważanego za przestarzałe formy magii, przejawy ciemnoty i zacofania (tak traktowano "pogańskie" wierzenia dawnych Słowian po wprowadzeniu w Polsce religii chrześcijańskiej).Nazwa zabobon pochodzi od tzw. bobonienia - niewyraźnego, mrukliwego sposobu wypowiadania słów przez wróżbitów w trakcie obrzędów kultowych.


Osobiście, kiedy używam określenia zabobon, mam na myśli jakieś przekłamanie określonej prawdy lub wiarę w takie przekłamanie. Nie zawsze o charakterze religijnym. Np. środowiska osób uzależnionych często rozpowszechniają "zabobony" na temat leczenia uzależnień. Np. osoby oddane markowym produktom rozpowszechniają "zabobony" nt. tanich sklepów. Takie tam... zabobony...

Zabobony są również synonimem zacofania. I tu też chętnie sobie używam tego określenia. Zwłaszcza na polu duchowości. Np. często można usłyszeć "nie mylić duchowości z religijnością". To z czym mylić? Bez religii duchowość nie ma wyrazu. Duchowość to nie to samo co zachwyt nad krajobrazem, muzyczne doznania, czy dobre samopoczucie w kontakcie z jakąś osobą lub grupą osób. Musimy dodać Boga do tych chwil, inaczej będą one jedynie wyrazem siebie samych. Zachwyt nad krajobrazem pozostanie zachwytem nad krajobrazem. Ale dodając świadomość o Stwórcy tego krajobrazu zbliżamy się do doznań duchowych. Ukonkretniając Jego rolę i dodając wdzięczność, wchodzimy w duchowość. Wyrażając - czynem - wdzięczność, jesteśmy duchowi. Inaczej to tylko zabawa w dojrzałość, podobna papierosowi w wieku nastu lat.

Droga do zabobonów nie jest prosta i oczywista. Jeżeli to obszar religii i wierzeń nie można zapominać kto za tym stoi. Z jednej strony Bóg, czyli objaw pełnej i bezwarunkowej miłości. Z drugiej Jego przeciwnik, ale skrzętnie udający miłość do ludzi, choć nawet ci, którzy jedynie otarli się o wiedzę na ten temat, doskonale zdają sobie sprawę, że tak naprawdę nienawidzi on ludzi i zwodzi na manowce. Drugą jego rolą na tym czasem dziwnym świecie, jest ukrycie swojej obecności. Nie tylko ludzi nienawidzi, ale i ma ich za głupszych, przy czym trzeba jednak przyznać, że jako anioł jest lepiej obeznany w duchowości i ma więcej inteligencji.

Skoro więc się ukrywa, to z czego wynika wiara, że go nie ma? Często podkreślana, że jesteśmy tak rozwinięci, że już nam te zabobony nie są potrzebne. Diabeł to się sprawdzał w średniowieczu, gdy palono czarownice, a nie dzisiaj, gdy się czarownicom oddaje hołdy. To dobry przykład na to, że rzeczywistość została odwrócona. Były czasy, kiedy Bóg był realną rzeczywistością dla ludzi, a okultyzm bujdą. Teraz okultyzm jest realny, a Bóg bujdą. No bo jeżeli nie mamy pełnego rozeznania duchowego, to i Boga znamy jedynie w części. Nie da się czcić w pełni Boga, nie zdając sobie sprawy z pułapek, jakie na tą cześć czyhają.

Odrzucając wiarę w szatana redukujemy swoją duchowość jedynie do przyjemności. Nie tak objawił nam to Jezus Chrystus. Duchowość to również cierpienie. Tak jak w materializmie, raz lepiej, raz gorzej, tak jak ze zdrowiem i tak jak z emocjami, raz przyjemnie, raz trudno, tak i duchowość ma swoje nieprzyjemne oblicze, z którym trzeba sobie radzić. A żeby sobie poradzić z problemem, trzeba go określić, znaleźć źródło i nauczyć się zaradzać, by nie mieć więcej tych samych problemów. Powtarzanie się problemów może być symptomem obsesji. To warto wiedzieć. A obsesja jest jednym z narzędzi szatana.

Uznanie, że wiara w Boga, a zwłaszcza kontakt z nim, może być tylko przyjemny, to stek bzdur, który nazywam zabobonem. Nie darmo Jezus mówił o sobie, że jest światłością świata, ponieważ takiego imienia używał wcześniej szatan. Ujawnił, tym samym, prawdę. Jezusa można rozumieć: jestem JA i jest zwodziciel, który udaje takiego jakim JA jestem. Co za tym idzie, pouczył nas: uważaj i nie daj się zrobić w trąbę. Swego czasu zrozumiałem, że kiedy oceniam innych ludzi, tak naprawdę ujawniam szczegóły o sobie. Powstrzymałem się więc od oceniania. Jednak powodem tego nie było samo zrozumienie tego psychologicznego mechanizmu. Motywowało mnie to, że w chwili wyrażania moich ocen o innych, mogą się przy mnie znaleźć osoby, które świetnie zdają sobie sprawę, co faktycznie robię. Warto więc pamiętać, że cokolwiek mówi się o szatanie, mogą to słyszeć ludzie, którzy świetnie będą sobie zdawać sprawę z jakiego powodu to mówimy. A jeżeli znajdujemy się w gronie osób, które dają się robić w trąbę, to dlaczego mamy potem wymagać traktowania nas poważnie? Chyba tylko jako poważne zagrożenie.

Przyjrzyjmy się osobom uzależnionym. Takie osoby są poddane mechanizmom, które stale karzą im karmić swoje uzależnienie. Nic innego się w ich życiu nie liczy. To wręcz religijne doświadczenie. Pewnie dlatego w duchowości tkwi prawdziwe lekarstwo na uzależnienia, a i samo uzależnienie jest wynikiem "przetrącenia duchowego". Nie znaczy to jeszcze, że uzależnionych nie stać na inne działania. Ale motorem tych działań jest spełnienie w uzależnieniu. Wielcy artyści pozostaną wielkimi artystami, bo nie uzależnienie stanowi o ich wielkości, tylko dzieła, których są autorami. Podobnie biznesmeni i wszyscy inni. Kłopot w tym, by uzależniony zidentyfikował się ze swoim uzależnieniem i podjął właściwe leczenie. Jednym z zabobonów w jakie wierzą uzależnieni, że kiedy się przyznają, będą stygmatyzowani. Tymczasem, gdybym ja dzisiaj wyszedł na ulicę i wszystkim mówił, że jestem alkoholikiem, zamknęli by mnie w końcu do czubków - przy pełnym szacunku do chorób psychicznych. A przecież jestem.

Pijąc alkohol miałem wrażenie dobrostanu. O to właśnie chodzi przy piciu alkoholu. W pewnym jednak momencie, sam nie wiem którym, dobrostan w moim życiu był uzależniony od spożywania alkoholu. I mogli mówić co chcieli. Wskazywać skutki mojego picia i robić co tylko się da, bym spojrzał na coś trzeźwo. Wierzyłem absolutnie w to, że kiedy się napiję jest dobrostan. Kiedy spadało mi stężenie alkoholu w organizmie zaczynał się koszmar. Nie mogłem już żyć inaczej. W końcu jednak, siłami zewnętrznymi, zostałem wyrwany z tego obłędnego koła. Chociaż byli przy tym ludzie, zdawałem sobie sprawę, że stały za tym jakieś Siły Większe. Ci ludzie tylko je reprezentowali. Była to zarówno konkretna wiedza na temat uzależnienia, jego mechanizmów i przeciwdziałania im, bym umiał sobie już radzić. Ale było to również jakaś moc nadprzyrodzona. Realne dotknięcie palcem Bożym. Niczym sobie nie zasłużyłem na taką troskę, a jednak została mi okazana. Jedyne co mogłem podjąć, to okazanie wdzięczności. Jednak nie polega to na tym, żeby lecieć z kwiatkami do terapeutek. Ani jakieś klękanie przed czymś, czego nie potrafię pojąć. Musiałem się nauczyć kto to jest Bóg i jak wyrażać swoją duchowość, by nie popaść w kłopoty powodowane grzechem zaniedbania.

Nie chciałem się tutaj niczym chwalić, a jedynie zobrazować mój punkt widzenia. Po prostu zdaje sobie sprawę, że ludzie potrzebują jakiegoś wstrząsu, najlepiej natury duchowej, by chcieć poznać prawdę i oddać się jej w pełni swoich władz. Dla mnie to był alkoholizm, dla innych są inne wydarzenia, ale zawsze muszą mieć one naturę bardzo osobistą, wręcz intymną. Taką, gdzie jest tylko Bóg i ja. Nie ma krajobrazów, muzyki, czy innych źródeł doznań. To jest moment, gdzie nie ma dwóch rozwiązań. Właściwie zawsze jest wiele rozwiązań, ale konsekwencje każdego innego są znane. Nie jest znane tylko to jedno, które jest jednocześnie jedynym, z którego można skorzystać. Pierwsze doznanie prawdziwej wiary, ponieważ nie wiadomo co będzie i trzeba zaufać. Jeżeli ktoś myśli, że to jest łatwe, to jeszcze tego nie przeżył. A jeżeli nie przeżył, to śmiem twierdzić, że wciąż stawia warunki Bogu.

Stawiając warunki Bogu, nie tylko wyrazicielowi bezwarunkowej miłości, ale i wszelkiej mocy, musimy mieć kogoś kto podpowiada. Adam i Ewa nie zgrzeszyli, bo mieli taki pomysł. Ktoś im go podsunął. Wszelkie podpowiedzi to są właśnie zabobony, a ten kto podpowiada nie robi tego z miłości do człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz