czwartek, 14 kwietnia 2011

Acedia, trudność duchowa, czy grzech?

Acedia w języku polskim była oddawana różnie, jako: zniechęcenie, beznadziejność, zgorzkniałość, oziębłość, anemia duchowa, melancholiczność czy po prostu lenistwo. Z tym ostatnim mylono ją nader często.

Acedia jest smutkiem "z powodu dobra duchowego", które z jakiś względów przestaje pociągać. Człowiek traci motywację do duchowej walki o Niebo, a także miłość do ludzi i, w końcu, do samego siebie.

Lenistwo jest lękiem przed trudem, bierze się z miękkości, rozpieszczenia i wygodnictwa.

Acedia, współcześnie, przejawia się karmieniem umysłu newsami: nałogowym słuchaniem i oglądaniem wiadomości oraz maniakalnym przeglądaniem serwisów internetowych. Osobę owładniętą tym stanem cechuje swoista "nadpobudliwość ruchowa". Nie wytrzymuje długo w jednym miejscu. Coś ją wciąż gna do przodu, jakby pędziła za prywatnym "rajem utraconym". Poszukiwanie nowości prowadzi do krytykanctwa, gadatliwości (we wszystkim dąży do urzeczywistnienia własnego zdania) oraz do niezdrowego aktywizmu. Niemniej wszystko na nic. Na czymkolwiek nie spocząłby umysł nie jest w stanie odzyskać poczucia sensu istnienia.

Smutek ogarniający duszę staje się nie do zniesienia. W końcu przychodzą silne pokusy zmysłowe. W zmysłowych radościach duchowy rozbitek szuka namiastek szczęścia (a może raczej zapomnienia). Stąd obżarstwo, pogoń za pieniędzmi, alkoholizm, niepohamowany seksualizm, narkomania itp. Gdy dusza zrozumie, że jest to ucieczka donikąd, ogarnia ją rozpacz — jako zwieńczenie beznadziejności. Konsekwencją zniechęcenia jest także szukanie winnego. Ktoś musi odpowiedzieć za wszechogarniający smutek. Dlatego omawianej wadzie towarzyszą złośliwości w stosunku do osób z bliskiego otoczenia, obarczanych winą za wszelkie zło.

Zniechęcenie w służbie Bożej jest chorobą współczesnych - pandemią wyjaławiającą całą cywilizację. Człowiek epoki postmodernizmu utraciwszy wiarę w Boga, stracił sens życia i popadł w stany typowe dla acedii: aktywizm, agnostycyzm, bezsensowne emocjonowanie się newsami, narkomania, alkoholizm, panseksualizm.

Od dawna spierano się, czy acedia jest grzechem, czy też nie. Najszerzej zajmuje się tą kwestią św. Tomasz z Akwinu (Suma Teologiczna IIb 35), który przytacza argumenty za i przeciw, opierając się na takich filozofach i teologach jak Arystoteles, Jan z Damaszku, czy Jan Kasjan. Ostatecznie św. Tomasz zalicza acedię do grzechów głównych (w tłumaczeniu polskim kryje się ona pod nazwą tradycyjną "lenistwo" ).

Anselm Grün uważa, że acedię można utożsamiać ze stresem, niepokojem, zabieganiem, które dzisiaj towarzyszą prawie każdemu człowiekowi i nazywane są czasem "chorobą naszych czasów". Twierdzi on, że acedia jest nie tyle chorobą (w odróżnieniu od depresji), co niekorzystnym stanem ducha.

Jako lekarstwo na acedię mnisi w dawnych czasach uważali dbałość i uważność w wykonywaniu wszystkich czynności, osiąganą poprzez medytację i kontemplację.


Wykorzystałem artykuł D. Zalewskiego "Acedia" oraz tekst nt. acedii zamieszczony w Wikipedii. Polecam również artykuł "Demony współczesności" zamieszczony wraz z filmikiem, na portalu wiara.pl






Zapraszam na forum dyskusyjne portalu zwodzenie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz